środa, 3 lutego 2010

„Tęsknię za tobą, Żydzie !”

To nowa akcja ambitnego artysty-plastyka Rafała Betlejewskiego, którą, jak pisze prasa, właśnie rozpoczął.
Polega na malowaniu na murach miast wielometrowych napisów „Tęsknię za tobą, Żydzie !”.
Gdy malował na Powiślu, zatrzymała go policja pod zarzutem szerzenia antysemickich treści. (?!)


Jest to jedna z wielu akcji, które różni plastycy inicjują aby zaistnieć medialnie. Taki marketing artystyczny z przesłaniem. Z tym, że temat wybrany przez Betlejewskiego to Żydzi, a okazja to Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Holocaustu.
A Żydzi to temat w Polsce, jak by to określiła prasa komunistyczna, „nabolały”.
I to od kiedy sięga pamięć najstarszych Polaków.
Polaków ?
A polscy Żydzi to nie Polacy ? A kto decyduje o tym kto jest Polakiem ? Nie chodzi tu oczywiście o obywatelstwo, bo to jest oczywiste. Ale kto jest POLAKIEM ?
Czy ja, z pochodzenia Tatar, jestem Polakiem ? Moi przodkowie są w Polsce od XVI wieku, ale czy to wystarczy, żeby uważano mnie za Polaka ?
Jeżeli tak, to dlaczego Żydzi, oraz ich sympatycy, jak uważa m. in. motłoch na stadionach piłkarskich, czy policjanci którzy zatrzymali Betlejewskiego, powinni spier... do Izraela ?
Więc może i ja do Tatarstanu ? Na szczęście motłoch póki co nie zabrał się za „naszych”.
To niesamowite, jak emocjonalnie reaguje nasz naród na słowo „Żyd”. Widać, że to nie Stany, czy parę innych cywilizowanych krajów, np. Argentyna czy Urugwaj.

Przy czym Żyd, według naszego motłochu, to nie tylko obywatel Izraela, ale ktokolwiek, kto wydaje się nam wredny lub podejrzany. Lub ma tzw. dziwne nazwisko. Mogą to być również członkowie innej niż „nasza” drużyny piłkarskiej i to nie tylko z innego miasta, ale również z naszego. Pełen obłęd.
Przypomina to jako żywo czasy Ustaw Norymberskich z 1935 roku i powiedzenie przypisywane Goeringowi : Wer bei mir Jude ist, bestimme ich! - czyli, ja decyduje o tym kto jest Żydem.
(Na marginesie: faktycznie powiedzenie to pochodzi od Dr Karla Luegera, słynnego burmistrza Wiednia z przełomu XIX i XX wieku i miało nieco inny kontekst polityczny. Lueger twierdził z rozbrajającą szczerością, że antysemityzm jest świetnym narzędziem awansu politycznego, ale gdy już osiągnie się swoje cele, nie służy niczemu, jest tylko sportem motłochu. Dlatego Hitler z początku podziwiał antysemityzm Luegera, ale w końcu doszedł do wniosku, że był to antysemityzm na niby. I tak z bezkrwawego przeistoczył się w największą zbrodnię w dziejach ludzkości, co powinno wszystkim dawać do myślenia).

Czy to, że w piećdziesiątych latach XX wieku pracując w bezpiece mordowali Polaków-Goi skazuje wszystkich Polaków pochodzenia żydowskiego na wieczne potępienie ?
Jeżeli tak, to dlaczego tak usilnie staramy się robić dobre geszefty z Niemcami ? I tak licznie pracujemy w niemieckich firmach. W niepodległej przecież Polsce i w Niemczech. Gdzie tu logika ?

Zwykle nie lubimy tego przed czym mamy obawy, albo czego dobrze nie znamy, albo przed czymś, co jest nam obce. A Żydów się boimy, bo mogliby nas wykupić i zrobić z nas niewolników – wielu Polaków ma to w podświadomości. Gołym okiem widać jak ta wszędzie mniejszość kontroluje dużą część światowych mediów, bryluje w kulturze, finansach itd. - od zawsze.
Do tego stopnia się obawiamy, że wypatrujemy Żyda w każdym, kto nam nie odpowiada. Jeżeli gdzieś podejrzewamy spisek, to z pewnością stoją za nim Żydzi. Nie twierdzę, że tak czasem nie jest, ale to wynika z wielu czynników – chcą przetrwać jak najlepiej, wszędzie będąc mniejszością.
A są często bystrzejsi i bardziej solidarni niż Goje. Czy dlatego mamy ich nienawidzieć ?
Jeżeli uważamy, że jesteśmy gorsi, czy głupsi, czy mniej solidarni, to pewnie nic innego nam nie pozostaje. Nasza niechęć jest wtedy oznaką naszej słabości.
A co myśleć o Żydach, którzy robią w bambuko innych Żydów ? Madoff przecież oszukał na gigantyczne sumy mnóstwo prominentnych Żydów na całym świecie. I dodatkowo zrobił z nich publicznie idiotów. Czy może wróg naszych wrogów jest wtedy naszym przyjacielem ?

Każdy facet nieco zaawansowany intelektualnie staje do codziennej walki o przetrwanie z Żydem, Niemcem, czy za przeproszeniem, Francuzem. Oraz innym Polakiem. Bez kompleksów. To jest normalne życie samca na tej ziemi.

Jak więc ocenić Betlejewskiego malowanie napisów na murach naszych miast ?
Ja to oceniam tak samo jak graffiti, które brudzą czasami świeżo odmalowane ściany. I tyle. Lepsze to niż wulgarne słowa, które pokazują tylko chamstwo piszącego.
Jeżeli jednak gościu chce wyrazić swoją prawdziwą tęsknotę wizualnie, niech lepiej wykupi duuuuże ogłoszenie w Wyborczej. Albo w Naszym Dzienniku.