poniedziałek, 23 listopada 2015

Polska zdobyta ! (z kopyta)


PiS pokonuje kolejne barykady na szlaku prowadzącym tę partię do zdobycia władzy absolutnej w Najjaśniejszej. Dla Prezesa i jego podwładnych.
Media w kolejnych relacjach pokazują zdumionym Polakom, jak sprawnie i ekspresowo eliminować przeciwników politycznych.
Protesty opozycji, czy opinie ekspertów co do działań niezgodnych z prawem ?
Kichać na to. Mają większość w końcu nie w wyniku puczu wojskowego, czy obcej interwencji zbrojnej, a w rezultacie wolnych wyborów. Czyli – są de facto i de iure Wybrańcami Narodu.
Protestować można, czemu nie. I tak wywoła to ich śmiech politowania na sali sejmowej.
Uchwalą co chcą, nawet w nocy.

Zanim zszokowana większość Polaków odliczy na stronach kalendarzy, przysłowiowe 100 dni nowej władzy, nie zostanie kamień na kamieniu po dawnych porządkach (czy nieporządkach).
Spektrum czystek w organach władzy oraz państwowych mediach, przypomina czasy, gdy w Polsce obowiązywał system jednopartyjny i gdy I Sekretarz, poprzez swoich ludzi, podejmował kluczowe dla Polski decyzje.
I te mniej kluczowe też, np. czy zdjąć jakąś sztukę teatralną z afisza. Tym razem we Wrocławiu. Za głębokiej komuny był taki minister od kultury, nazywał się Motyka. Lucjan Motyka.
Mówiono wtedy złośliwie: „Z motyką na kulturę”.
Teraz ministrem w tym resorcie jest prof. Gliński, a vice, to znany z subtelnej kultury Jacek Kurski.
Profesor, od dnia swego zaprzysiężenia, z charakterystycznym skwaszonym wyrazem twarzy (jakby właśnie gryzł cytrynę), ogłosił zamiar wycofania sztuki „Śmierć i Dziewczyna”, której co prawda osobiście nie obejrzał, ale doniesiono mu, że to pornografia na scenie...
Profesor, długo trzymany przez Prezesa na krótkiej smyczy, teraz nareszcie otrzymał resort, w którym ma możliwość zdrowo pohasać. W państwowej TV wielu czołowych dziennikarzy liczy się z zapowiedzianymi zwolnieniami. Rozumiem, że kto się zbytnio nie naraził nowym władcom Polski w przeszłości, będzie warunkowo i czasowo pozostawiony.
Przypomina to stan wojenny Jaruzelskiego, kiedy wybór był klarowny: albo podpiszesz „lojalkę”, albo won na bruk.

Powiedzenie: „Z motyką na kulturę” też by tu pasowało, chociaż nazwisko ministra inne.

I jeszcze jedna retrospekcja.

W 1968 r. po słynnym wystawieniu „Dziadów” delegacja polska bawi się w Moskwie. Breżniew zwraca się do Gomułki:
- Podobno u was w teatrze wystawiono antyradziecką sztukę?
- No tak, „Dziady” – z pokorą stwierdza Gomułka.
- I coście zrobili?
- Zdjęliśmy sztukę.
- Dobrze. A co z reżyserem?
- Został zwolniony z pracy.
- Dobrze. A autor?
- Nie żyje.
- I za to was lubię!

Mamy obecnie czas wielkiej aktywności PiS-owskich czynowników prześcigających się w czołobitności i uwielbieniu Prezesa, budujących mozolnie swoje osobiste kariery.

Szczególnie Prezydent Duda, w swojej mowie wygłoszonej niedawno do Prezesa dał przykład żenującej "wazeliny": Panie Premierze, jest Pan wielkim politykiem, strategiem, ale i człowiekiem. Trzeba być wielkim człowiekiem i patriotą, żeby mimo osobistych ambicji, oddać pałeczkę władzy w ręce ludzi, z którymi pan do tej pory blisko współpracował – tak przemówił w czasie zorganizowanej w Pałacu Prezydenckim uroczystości desygnowania Beaty Szydło na stanowisko Premiera Rządu.

Odżywają wspomnienia o Ceausescu, zwanym przez swoich oportunistycznych uwielbiaczy wschodzącym "Słońcem Karpat".

Jednak, nie zapominajmy – to pycha, nonszalancja, kardynalne błędy kampanijne tłustych kotów z Platformy, "szatańskie wersety" nagrane w knajpie pod Sową, wywindowały partię "dobrej zmiany" na sam szczyt władzy absolutnej.

Jak to mówią: Szacun, Panie Prezesie. Po tylu latach przegrywanych upokarzająco wyborów, nareszcie można pokazać wszystkim Polakom, kto tu naprawdę rządzi.

A dla żarliwie wierzących przesłanie: Teraz jest właściwy czas na zawierzenie Rzeczpospolitej, Najświętszej Panience i Jezusowi Chrystusowi. Niech oboje pokażą, czy pobłogosławią w realizacji „dobrej zmiany” Jarosławowi ps. „Polskęzbaw”.