czwartek, 20 listopada 2014

Ch.., dupa i kamieni kupa


Jutro, czyli po 5 dniach, jeżeli będziemy mieli szczęście, poznamy wyniki wyborów samorządowych. We Francji takie wyniki podawane są o północy tego samego dnia. Nasza „przewaga” nad Francuzami (5 dni) została skrzętnie wykorzystana przez media i polityków na niekończące się dyskusje, debaty i wnioski o unieważnienie wyborów i ich powtórzenie.
 
Najwięcej spokoju i opanowania wykazali dostojni sędziowie PKW, z których kilku ledwo powstrzymywało się od zapadnięcia w głęboki sen na konferencji prasowej. Trzeba jednak przyznać uczciwie, że żaden nie chrapał na wizji.

Przyznali się, że nie odpowiadają w żadnej mierze za błędy systemu informatycznego, głównego winowajcy obecnego skandalu. Aż dziw bierze, że takie osoby bez wyobraźni, odpowiedzialne są za sprawne i uczciwe przeprowadzenie tak ważnego w skali kraju procesu.
Powierzając tak doniosłe zadanie grupie „leśnych dziadków”, Sejm, zgromadzenie wybrańców społeczeństwa, udowodnił, że potępianie b. ministra Sienkiewicza za jego ocenę państwa polskiego (ch.., dupa i kamieni kupa) nie do końca jest uzasadnione.

Czy nikomu wcześniej nie przyszło do głowy, że aby uniknąć rozmycia odpowiedzialności za ten skandal, należało już dawno ustanowić jedną osobę, np. uzgodnionego i wybranego przez partie polityczne Komisarza Wyborów, człowieka o niekwestionowanej etyce, uczciwości, ale i pełnej sprawności menadżerskiej oraz podstawowej wiedzy informatycznej, aby zorganizował i nadzorował przez swoich ludzi cały proces wyborczy ?
I aby to się stało na rok przed Wyborami, a nie, po polsku, na 3 miesiące, bo „jakoś to będzie”.

Podobnie beznadziejna sytuacja panuje na kolei. PKP dawno rozdrobniono na multum spółek, ale tory pozostawiono w jej własności, co jest tak nielogiczne, że nie ma sensu rozszerzać tego zagadnienia. Spółka, która wykorzystuje tradycyjne składy i operująca niskimi cenami, będzie zepchnięta rozkładowo na linii Warszawa-Kraków na skrajnie niekorzystne godziny (5 rano i koło północy) aby nie mogła konkurować z Pendolino, które będzie pokonywało ten dystans o zaledwie 15-20 minut szybciej za ok. 100 złotych wyższą cenę.
UOKiK milczy...
Bardzo drogie zestawy Pendolino czekają od dawna na bocznicach, bo tory wciąż nie gotowe, nawet na mocno zredukowaną w stosunku do jego możliwości szybkość przejazdu.

Przypomina mi to czas głębokiej komuny, gdy Biuro Polityczne PZPR, „wychodząc naprzeciw potrzebom ludności miast i wsi” zadecydowało o zakupie „za ciężkie dewizy”, w Holandii, linii produkcyjnych do wyrobu parówek bez tzw. osłonek, czyli pobieramy towar z opakowania bezpośrednio do dzioba, bez „odskurzania” (!) Sensacja, rewelacja, mnóstwo artykułów na ten temat w prasie i wywiadów w telewizji. W tym zastrzeżeń niektórych sceptycznych ekspertów: „czy to aby higieniczne i bezpieczne, żeby tak bez obierania i zagotowania w wodzie ?”.

Kiedy już przeszła długa fala dyskusji, jak zwykle, wszystko ucichło i tylko po roku okazało się, że słynne i drogie parówkowe linie produkcyjne rdzewieją pod gołym niebem - zapomniano zbudować dla nich hal pod dachem, w oczekiwaniu na ostateczną decyzję o wytypowaniu zakładu, który miałby ten awangardowy produkt wreszcie wyrabiać. Wszczęto dochodzenie, jednak nie w celu uruchomienia produkcji, ale znalezienia winnych zniszczenia sprzętu.

Myślę, że to było takie Pendolino na miarę tamtych czasów.




piątek, 14 listopada 2014

11 listopada, Narodowe Święto Niepodległości


Odetchnęliśmy. Tego „radosnego” dnia szczęśliwie nikt nie zginął, chociaż byli ranni. Stolica świętowała do godz. 20.
W pierwszej części dnia odbyła się manifestacja z udziałem Prezydenta RP. Tysiące ludzi, całe rodziny maszerowały z godnością i pogodnie, w końcu to ważna rocznica, za komuny objęta milczeniem i bezwzględnym zakazem demonstrowania, a w wolnej Ojczyźnie podniesiona do rangi święta państwowego.

Następnie, inną trasą przechodził pochód, głównie młodzieży ze Stronnictwa Narodowego, który wyglądał jak wielka „ustawka” kiboli. Poza przemówieniami młodych przywódców Stronnictwa, wytykających władzom najgorsze błędy w polityce gospodarczej i zagranicznej, przez cały czas mieliśmy do czynienia z corocznym zjawiskiem, które w języku piłkarskim nazywa się „stałym fragmentem gry” - w tym przypadku to bitwy z policją, demolka stołecznej infrastruktury przy świetle wystrzeliwanych rac; niszczenie przystanków komunikacji miejskiej, wyrywanie kostki brukowej, znaków drogowych itp.

Wszystko pod hasłami walki przeciwko zdradzie narodowej i za przywróceniem niepodległości kraju.

Podobne obrazki widziałem za komuny podczas np. protestów przeciwko zamknięciu tygodnika Po Prostu (dostałem wtedy kilka razy pałką w plecy w bramie, przy zagazowanym przez ORMO pl. Narutowicza), podwyżkom cen mięsa i innych produktów żywnościowych itd. Też tłum wtedy wykrzykiwał hasła o potrzebie wolności i tak jak podczas tegorocznego święta na interweniującą Milicję krzyczano: Gestapo !!!

Déjà vu.

Gestapo ? Przecież teraz Polska jest wolna, demonstracja Stronnictwa Narodowego miała oficjalną zgodę Ratusza, mięso i wyroby mięsne nie zdrożały. Wojsk rosyjskich już dawno w Polsce nie ma. O co więc chodzi ?

Nawiązując do mojego poprzedniego wpisu na tym blogu, jest to kolejny dowód na to, że Polacy żarliwie się nienawidzą i nic i nikt tego nie zmieni. Po śmierci Jana Pawła, w histerycznym uniesieniu zbiorową żałobą, dokonano uzgodnień w sprawie rozejmu między klubami piłkarskimi Krakowa w imię pamięci o Zmarłym. Trwał zaledwie kilka dni i podczas następnego meczu doszło do wielkich bijatyk kibiców, wandalizmu na stadionie i ulicach, oraz pogardliwym nazywaniu drugiej drużyny Żydami.

Na marginesie: nie np. Niemcami, Szkopami, Kacapami, komuchami, ale właśnie Żydami. Co za wciąż aktualna alergia młodych kretynów na Żydów, których pewnie nigdy osobiście nie spotkali... ?

Nienawiść Polaka do Polaka podsycana jest nieustannie przez takich szkodników jak Kaczyński (protestujący przeciwko rzekomej zdradzie narodowej), Rydzyk, czy Winnicki. I ich otoczenia.
W dzisiejszym wielotysięcznym marszu prezydenckim „Razem dla Niepodległej” nie wziął udziału nikt z PiSu, który całkowicie ignoruje Prezydenta, mającego 79% zaufania społecznego (Prezes Kaczyński 32%, tyle ile jego brat Lech w lutym 2010 r.).

RT Russian Television w raporcie z manifestacji w Warszawie szydzi z Polaków, eksponując aspekt ich powszechnego i wielkiego niezadowolenia z dzisiejszej klasy politycznej, która rzekomo chodzi na brukselskiej smyczy i jest patologicznie rusofobiczna.

I tak oto z obchodów 96 rocznicy Niepodległości, zrobiła się kolejna rocznica bezrozumnego demolowania stolicy przez młodzież, udekorowaną flagami narodowymi i nazywającą siebie patriotami.

Kto widział obchody podobnych rocznic: 14 lipca w Paryżu lub 4 lipca w Nowym Jorku, widzi jaki dystans dzieli nas od tych krajów. Czy to się może zmienić ?

Jeżeli, na nieszczęście, stracilibyśmy kiedyś niepodległość na skutek osłabiania państwa w wyniku polskiej wzajemnej histerycznej nienawiści, można by zacytować poetę: „Miałeś chamie złoty róg...”



niedziela, 9 listopada 2014

Poseł Wipler a Polska

Polska. Piękny kraj sympatycznych ludzi. Honorowych i tolerancyjnych. Prawych i prawdziwie religijnych. Solidarnych jako naród. Polscy politycy w Sejmie (z obowiązkowym krzyżem na ścianie Sali Posiedzeń) to przykład dla świata: wyważeni w ocenach ludzi i wydarzeń.
Aż się chce tu mieszkać, pracować, nawiązywać przyjaźnie i oglądać dzienniki telewizyjne.
A w nich szczególnie, dla kontrastu, wiadomości ze świata zachodniego, pełnego bezideowych dorobkiewiczów, którzy, od czasu do czasu, krytykują nawet świętego JPII za jego rzekome zacofanie. Oraz wywiadów z rodzimymi pseudo naukowcami i politykami, którzy podważają wiodącą rolę Kościoła w skutecznym promowaniu idei miłości bliźniego i kształtowaniu szlachetnych postaw obywateli ziemi. Tej ziemi.

„Po pierwsze primo” - jak mówią prości ludzie, prawda jest jednakowoż taka, że Polacy żarliwie nienawidzą się nawzajem. Największy stopień zbliżenia polskich dusz następuje wyłącznie w okresach niewoli, katastrofalnych klęsk żywiołowych oraz realnego zagrożenia utraty tożsamości narodowej. Tylko wtedy przeciętny Polak zaczyna dostrzegać w sąsiedzie, „bliźniego swego”.

Na co dzień w wolnej Polsce obowiązuje swoisty stan wojenny. Tylko dwa przykłady:
PO: „dorżniemy watahy”
PiS: „osiągniemy jedność, gdy pozbędziemy się wrogów; Judaszów, Żydów, liberałów czy kogo tam jeszcze “
Ostro.
Dylemat niezdecydowanego obywatela: Kto więc ma tu rację i kogo trzeba się pozbyć ?

Dla ułatwienia podjęcia właściwej obywatelskiej decyzji i dla osobistej refleksji: Dnia 21.07.1209 r. w zdobytym przez krzyżowców mieście Beziers, dowodzący wojskami krucjaty legat papieski Arnaud Amaury (opat z Citeaux), gdy mu się skarżono, że trudno jest odróżnić wiernych od heretyków zawołał: „Zabijcie wszystkich! Bóg rozpozna swoich.”

 
Powszechna jest też widoczna gołym okiem cecha, odróżniająca nas od kilku innych nacji europejskich: histeryczna reakcja na zaistniałe wydarzenia i wiążąca się z nią skłonność do przesady.

A więc w hierarchii wad narodowych na literę H, przyznałbym histerii miejsce ex aequo z hipokryzją.

Patrząc na naszą scenę polityczną i medialną, widać, że siła reakcji ma się zwykle nijak do wagi powodu.
Przykład najnowszy, a typowy. Poseł Wipler z dziwnej partii Korwina-Mikkego uchlał się był jak świnia i zainterweniował osobiście przeciw Policji, która w trakcie interwencji w innej sprawie potraktowała jakiegoś faceta gazem. Interweniował nasz poseł na tyle agresywnie, że policjanci dogonili go gdy próbował im uciec, następnie spałowali go i skuli. Teraz jest to codzienny temat dla kanałów TV, poseł Wipler udziela wywiadów na prawo i lewo, angażowane są autorytety czołowych prokuratorów, antyterrorystów, prawników itd.
Poseł Wipler ma bezpłatną publicity, jakiej nigdy przedtem nie miał – wszystko za spałowanie i dwa ciosy od policjanta w tzw. ryj. Ta publicity nie będzie jednak posłowi dobrze służyła w jego kampanii wyborczej na urząd Prezydenta Warszawy. Elektorat zapamięta, że wbrew głoszonym przez niego tzw. wartościom, uchlał się i rozrabiał. Natomiast obecne zaangażowanie posła, polityków, ekspertów i mediów w tym temacie, przekracza dalece wagę całej sprawy - zwykłego incydentu ulicznego z udziałem pijanego posła na Sejm Najjaśniejszej.

O wiele większy brak proporcji na linii: powód/ reakcja istnieje w sprawie ew. ratyfikowania przez Polskę Konwencji Rady Europy o Zapobieganiu i Przeciwdziałaniu Przemocy wobec Kobiet i Przemocy Domowej. W uproszczeniu, narodowa katoprawica, podejrzewając, jak to dla niej typowe, podstępne ruchy mające na celu wprowadzenie „od kuchni” do naszego katolickiego kraju, tzw. ideologii gender, podnosi od miesięcy histeryczny rwetes, aby tę Konwencję odrzucić. I, praktycznie biorąc, pozostawić w spokoju społeczeństwo polskie aby dalej żyło zgodnie z tradycyjnym polskim, starym, a uświęconym wieloletnią praktyką przysłowiem: „Jak kto baby nie bije, to jej wątroba gnije”.
Ilość czasu antenowego w TV i papieru w gazetach, teorii pogłębionych i aktów strzelistych dostojników Kościoła, filozofów i prawników, na ten temat, argumentów i kontrargumentów dramatycznych, nienawistnych spojrzeń dyskutantów, przekroczyły już dawno wszelki rozsądek i poczucie proporcji. Najbardziej histeryczne są jednak reakcje polskiego fundamentalistycznego Kościoła.
Zwalczanie tzw. ideologii gender jest okazją do kolejnych zaistnień w mediach kapłanów i hierarchów i przypominania Polakom o tym, że najważniejsza jest wiara, iż bez „przewodniej roli Kościoła” zdegenerowany i zdezorientowany naród stopniowo wyginie. A zdegenerowany będzie, jeżeli Konwencja zostanie przez Polskę ratyfikowana.

„Wiara jednak wyklucza wiedzę a wiedza wyklucza wiarę, zatem albo wiemy albo wierzymy. Jak uwierzysz w to że baba zaszła w ciążę bez seksu, a po urodzeniu zachowała dziewictwo,- to uwierzysz we wszystko, nawet w to że Żydzi są "narodem wybranym" (cyt. Woody Allen)

Gender, wróg publiczny Nr 1 według Kościoła, nie jest ideologią, a teorią naukową. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, podkreśliła, że termin "ideologia gender" jest "terminem wymyślonym przez Kościół" i stanowi wroga, "który po prostu nie istnieje".

I tak oto histeryczny patriotyzm i pełne nienawiści słowa blokują jakąkolwiek spokojną i rzeczową dyskusję. W Polsce takiej dyskusji nie uświadczysz, bo wszystko tu jest zero-jedynkowe (jak w lotnictwie wojskowym - IFF (Identification Friend or Foe). I podniesione histerycznie do rangi walki o przetrwanie Narodu, atakowanego podstępnie przez wrogie siły.
Myślę, że to może być mentalna spuścizna po komunie, za czasów której stale tropiono spiski tajemniczych „określonych ośrodków” i wszędzie doszukiwano się „drugiego dna”.

Kolejna cecha narodowa w nadwiślańskim kraju, to nietolerancja.
Chociaż w opiniach o sobie, Polacy są, jak najbardziej, tolerancyjni (to miłe określenie ludzi o otwartych umysłach), to jednak w praktyce tzw. przeciętny obywatel ocenia bliźniego albo jako prawdziwego Polaka katolika patriotę albo Żyda, pedała lub postkomucha.

Dlatego młody Polak patriota jest za spaleniem tęczy na pl. Zbawiciela, wyszydzaniu Żyda prawdziwego (Żydzi, cała Polska was się wstydzi – podobne hasło z lat 30-tych w Niemczech: Ein Jud und eine Laus ist wie die Pest im Haus) lub rzekomego (w myśl zasady Goeringa: Kto jest Żydem, decyduję ja), za nazywaniem konkurencyjnego klubu piłkarskiego Żydami (Jude raus), za spałowaniem „pedała”, potępieniem „lesby” oraz tych, którzy krytykują wynaturzenia i przestępstwa kleru.
Kościół życzliwie nie protestuje...

Żeby zachować czystość tego nadwiślańskiego narodu już na etapie przedszkolnym, atakowane są histerycznie rysunkowe książeczki, w których dopatrzono się jakoby dwuznacznych relacji między zwierzątkami.
Posłuch medialny znajdują osoby, które tropią rzekome spiski na dusze niewinnych owieczek. Osoby, którym najwidoczniej wszystko kojarzy się, za przeproszeniem, z dupą.

Posłanka PiS protestowała niedawno u dyrektora poznańskiego ZOO, aby wycofał natychmiast z widoku parę osiołków, gdyż odważyły się codziennie kopulować na wybiegu. Widocznie chodziło posłance o to, aby młodzież szkolna nie inspirowała się takimi zwierzęcymi zachowaniami przy spędzaniu wolnego czasu po lekcjach.

Może wystarczyło raczej w ramach edukacyjnych działań, uświadomić młodzieży szkolnej, że takie bezeceństwa są charakterystyczne dla... kompletnych osłów.

Bo dla dorosłych to raczej dobry przykład do naśladowania – rozrodczość w Polsce wciąż zbyt mała. Może to wynik złej polityki rządu – w Londynie podczas demonstracji antyrządowej niesiono transparent: I dont need sex – the government fucks me everyday.