środa, 11 listopada 2009

USA – update do przemocy z akcentem antykryzysowym

Już jakiś czas po napisaniu poprzedniego tekstu o przemocy nastąpiły głośne wydarzenia, które niestety nawiązują bezpośrednio do tytułowego zagadnienia. Jak to się mówi, stanowią jego update.
A oto ich kalendarium.

5 listopada. Fort Hood w Teksasie – strzelał 39 letni wojskowy psychiatra (!), zabił 13 nieznanych sobie kolegów, ranił 30, oddał około 100 strzałów, strzelał ze swojej prywatnej broni: półautomatycznego pistoletu oraz rewolweru Magnum. Oddałby niewątpliwie więcej strzałów, gdyby sam nie został postrzelony – miał w kieszeniach jeszcze wiele pełnych magazynków.
Psychiatra – zawsze uważałem, że to podejrzany zawód.

6 listopada. Orlando, Floryda - 40 letni facet, mający poważne problemy finansowe zastrzelił nieznanego sobie człowieka w swoim poprzednim miejscu pracy. Ranił 5 osób.
Bo go firma zwolniła, a koledzy zostawili bez pomocy. W ten sposób chciał ich nauczyć empatii...

7 listopada. Amarillo, Teksas – 25 letni mężczyzna rabując kasę baru zastrzelił 28 letniego brytyjskiego turystę, który odwiedził to miasto wyłącznie z powodu swojej ulubionej piosenki „Is this the way to Amarillo”... Smutny to koniec sentymentalnego miłośnika starego przeboju.

A tak na marginesie, pamiętam że jako człowiek mający czasami dziwne pomysły, a będąc kiedyś przejazdem w hiszpańskim mieście Malaga, chciałem zjeść danie, które było popularne w Polsce za komuny: indyk w maladze. I zjadłem wreszcie kawałek tego ptaka w którejś knajpie. Nie było to smaczne, ale przynajmniej nikt tam nie strzelał. To w końcu Europa.

I na koniec tego update'u interesująca i specyficzna dla USA wiadomość o charakterze ogólnym. Podczas gdy w Europie Zachodniej mamy do czynienia z dawno niespotykanym boomem w sprzedaży nowych samochodów - w Niemczech wzrost sprzedaży w październiku przekroczył 24%, we Francji 20%, w Hiszpanii 25%, w Zjednoczonym Królestwie 32% - w USA trwa niespotykany od lat boom na broń i amunicję.
W roku w którym w tym kraju rośnie wciąż liczba bezrobotnych i panuje dalej ostry kryzys gospodarczy, bite są co miesiąc rekordy sprzedaży tych, jak widać, artykułów pierwszej potrzeby.

Sklepy z amunicją pustoszeją, bo fabryki nie nadążają z produkcją. W bieżącym roku posiadacze broni zakupili już 12 miliardów sztuk amunicji (przeciętnie kupują 7 do 10 mld). Statystycznie biorąc to 38 sztuk na jednego obywatela, bez względu na wiek. Kupili by jeszcze więcej, gdyby na rynku nie było tzw. „przejściowych trudności w zaopatrzeniu”. Producenci amunicji usprawiedliwiają te trudności faktem, że wojny w Iraku i Afganistanie pochłaniają wielkie ilości miedzi i mosiądzu.
Skąd się wziął ten boom ? Jak za komuny nazywali to nasi politycy, gdy ludzie wykupywali ze sklepów mąkę i cukier, zadziałała tu „stugębna plotka”. Mówi się w USA, że obecna administracja Obamy rzekomo nosi się z zamiarem wprowadzenia ograniczeń w zakupie broni i amunicji, a może też wzrosną również ich ceny. To spowodowało prawie panikę, bo Amerykanie kupują teraz amunicję również o kalibrach do których jeszcze nie posiadają broni – że niby jak kupią kiedyś nową „klamkę”, to może być kłopot z naładowaniem magazynków...
W mojej ukochanej ojczyźnie za komuny niektórzy nowożeńcy w prezencie dostawali wyprawki. Że gdyby się zdecydowali kiedyś na dziecko, to już coś mają na początek, bo później może być (przejściowy, ma się rozumieć) kłopot z dostawami.
Aby zahamować to „chomikowanie”niezbędnej do życia amunicji, lokalne władze Dystryktu Columbia wprowadziły zakaz jej sprzedaży do takich kalibrów broni, na które jej posiadacz nie ma rejestracji. Sprytne ?
Summa summarum: co kraj, to obyczaj. W tym przypadku widać jak można w USA rozkręcić konsumpcję w dobie zakupowej wstrzemięźliwości. Wystarczy obawa przed Obamą i już rośnie produkcja i dochody państwa: wzrost dochodów z podatków ze sprzedaży broni – 42%, a amunicji 49% w porównaniu do 2008. U nas, niestety, rząd musi szukać innych, bardziej wymyślnych sposobów na pobudzenie gospodarki...

1 komentarz:

  1. Ludzie czytać i kuć te teksty na pamięć! Słuchajcie tego skromnego człowieka.
    Wielki szacun od młodych :)

    Czas na książkę: "Quo Vadis Domine Kowalski?"

    OdpowiedzUsuń