PiS
pokonuje kolejne barykady na szlaku prowadzącym tę partię do
zdobycia władzy absolutnej w Najjaśniejszej. Dla Prezesa i jego
podwładnych.
Media
w kolejnych relacjach pokazują zdumionym Polakom, jak sprawnie i
ekspresowo eliminować przeciwników politycznych.
Protesty
opozycji, czy opinie ekspertów co do działań niezgodnych z prawem
?
Kichać
na to. Mają większość w końcu nie w wyniku puczu wojskowego, czy
obcej interwencji zbrojnej, a w rezultacie wolnych wyborów. Czyli –
są de facto i de iure Wybrańcami
Narodu.
Protestować
można, czemu nie. I tak wywoła to ich śmiech politowania na sali
sejmowej.
Uchwalą
co chcą, nawet w nocy.
Zanim
zszokowana większość Polaków odliczy na stronach kalendarzy,
przysłowiowe 100 dni nowej władzy, nie zostanie kamień na kamieniu
po dawnych porządkach (czy nieporządkach).
Spektrum
czystek w organach władzy oraz państwowych mediach, przypomina
czasy, gdy w Polsce obowiązywał system jednopartyjny i gdy I
Sekretarz, poprzez swoich ludzi, podejmował kluczowe dla Polski
decyzje.
I
te mniej kluczowe też, np. czy zdjąć jakąś sztukę teatralną z
afisza. Tym razem we Wrocławiu. Za głębokiej komuny był taki
minister od kultury, nazywał się Motyka. Lucjan Motyka.
Mówiono
wtedy złośliwie: „Z motyką na kulturę”.
Teraz
ministrem w tym resorcie jest prof. Gliński, a vice, to znany
z subtelnej kultury Jacek Kurski.
Profesor,
od dnia swego zaprzysiężenia, z charakterystycznym skwaszonym
wyrazem twarzy (jakby właśnie gryzł cytrynę), ogłosił zamiar
wycofania sztuki „Śmierć i Dziewczyna”, której co prawda
osobiście nie obejrzał, ale doniesiono mu, że to pornografia na
scenie...
Profesor,
długo trzymany przez Prezesa na krótkiej smyczy, teraz nareszcie
otrzymał resort, w którym ma możliwość zdrowo pohasać. W
państwowej TV wielu czołowych dziennikarzy liczy się z
zapowiedzianymi zwolnieniami. Rozumiem, że kto się zbytnio nie
naraził nowym władcom Polski w przeszłości, będzie warunkowo i
czasowo pozostawiony.
Przypomina
to stan wojenny Jaruzelskiego, kiedy wybór był klarowny: albo
podpiszesz „lojalkę”, albo won na bruk.
Powiedzenie:
„Z motyką na kulturę” też by tu pasowało, chociaż nazwisko
ministra inne.
I jeszcze jedna retrospekcja.
W
1968 r. po słynnym wystawieniu „Dziadów” delegacja polska bawi
się w Moskwie. Breżniew zwraca się do Gomułki:
-
Podobno u was w teatrze wystawiono antyradziecką sztukę?
- No
tak, „Dziady” – z pokorą stwierdza Gomułka.
- I
coście zrobili?
-
Zdjęliśmy sztukę.
-
Dobrze. A co z reżyserem?
-
Został zwolniony z pracy.
-
Dobrze. A autor?
- Nie
żyje.
- I
za to was lubię!
Mamy
obecnie czas wielkiej aktywności PiS-owskich czynowników
prześcigających się w czołobitności i uwielbieniu Prezesa,
budujących mozolnie swoje osobiste kariery.
Szczególnie Prezydent
Duda, w swojej mowie wygłoszonej niedawno do Prezesa dał
przykład żenującej "wazeliny": Panie Premierze, jest Pan
wielkim politykiem, strategiem, ale i człowiekiem. Trzeba być
wielkim człowiekiem i patriotą, żeby mimo osobistych ambicji,
oddać pałeczkę władzy w ręce ludzi, z którymi pan do tej pory
blisko współpracował – tak przemówił w czasie zorganizowanej w
Pałacu Prezydenckim uroczystości desygnowania Beaty Szydło na
stanowisko Premiera Rządu.
Odżywają
wspomnienia o Ceausescu, zwanym przez swoich oportunistycznych
uwielbiaczy wschodzącym "Słońcem Karpat".
Jednak,
nie zapominajmy – to pycha, nonszalancja, kardynalne błędy
kampanijne tłustych kotów z Platformy, "szatańskie wersety"
nagrane w knajpie pod Sową, wywindowały partię "dobrej
zmiany" na sam szczyt władzy absolutnej.
Jak
to mówią: Szacun, Panie Prezesie. Po tylu latach
przegrywanych upokarzająco wyborów, nareszcie można pokazać
wszystkim Polakom, kto tu naprawdę rządzi.
A
dla żarliwie wierzących przesłanie: Teraz jest właściwy czas na
zawierzenie Rzeczpospolitej, Najświętszej Panience i Jezusowi
Chrystusowi. Niech oboje pokażą, czy pobłogosławią w realizacji
„dobrej zmiany” Jarosławowi ps. „Polskęzbaw”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz