sobota, 17 kwietnia 2010

Jeszcze Polska nie zginęła !

Celibat zaostrza zmysły, a śmierć stępia krytyczne oceny.
Ta ostatnia konstatacja obrazuje stan emocji w narodzie po koszmarnym wypadku lotniczym pod Smoleńskiem. Gdyby brać poważnie niektóre telewizyjne wypowiedzi pielgrzymujących do Pałacu Prezydenckiego rodaków, to nastąpił Armageddon i koniec świata, a nasz naród juz nigdy się nie podźwignie w oparciu o tych, którzy pozostali przy życiu. Takich „Polaków” jak, za przeproszeniem, Tusk, czy Komorowski.


Naród, który od szkoły podstawowej w ramach nauki języka polskiego i historii karmiony jest nadmiernie martyrologią rodaków, odsłanianiem coraz to nowych pomników bohaterów walki i męczeństwa, czyli kultem śmierci w obronie ojczyzny (taka polska wersja Dżihadu), wpadł obecnie w psychozę kultu zmarłego prezydenta i jego żony.
Ma sie to nijak do chłodnej oceny jego prezydentury przez społeczeństwo jeszcze miesiąc temu, a więc również do oceny jego jako człowieka (bo w końcu był najpierw człowiekiem a potem prezydentem) za jego doczesnego życia.
Jak wszyscy wiemy, kolejne sondaże nie dawały mu żadnych szans w I jak i w II turze wyborów. Zarzucano mu małostkowość, bierność, złośliwość, psucie wizerunku Polski za granicą itd. itp.
Nie zdołał nawet opanować swojej, nazwijmy to łagodnie, niechęci do premiera, gdy ten po angielsku witał Condoleezzę Rice. Rozumiem, że nie rozumiał co Tusk do niej mówił, ale czy to wystarczy żeby publicznie obśmiewać kolegę-rodaka i premiera Polski ?
Lub aby domagać się reakcji kanclerz Merkel na artykuł o „kartoflach” w prywatnej niemieckiej gazecie ? Można by przytaczać w nieskończoność jego nieudolności, małe i duże złośliwości oraz epitety którymi hojnie obdarzał adwersarzy.
I nagle, po tym tragicznym wypadku lotniczym, media kreują go na Wielkiego Męża Stanu i Męża Opatrznościowego naszego narodu. Człowieka ciepłego i dowcipnego zarazem. Takiego dobrego wujka z Pałacu Prezydenckiego.
Kanał TVP w reportażach przytacza opinie ludzi w rodzaju: „To był jedyny prawdziwy patriota” lub „W katastrofie pod Smoleńskiem straciłam życiowy drogowskaz”. Współczuję tej pani.

W obliczu nagłej i tragicznej śmierci, niektórzy ludzie wyraźnie zatracili wszelkie proporcje. Głosami nieznanych – dotychczas - osób zgłosili parę prezydencką na Wawel, a kardynał Dziwisz bezmyślnie „przyklepał” tę propozycję.
I w ten sposób zamienił okres żałoby w okres polemiki i kontestacji. To przed pogrzebem, a co będzie w następnych dniach, czy tygodniach ? Pojednanie narodu i polityków w następstwie tragicznej śmierci ? Ukulturalnienie debaty politycznej i wprowadzenie jej na tory czysto merytoryczne ?
Wiara w takie następstwa w ogóle, a teraz szczególnie, to chyba krańcowa naiwność.
Już dużo bardziej prawdopodobne jest obecnie zbliżenie Polski z Rosją, niż zbliżenie rozentuzjazmowanych, a podzielonych Polaków.
I tak jak bezsensowna była próba wylądowania w technice „na oko” i we mgle z elitą polityczną państwa na pokładzie (takie polskie kamikaze, albo „Polak potrafi”), tak bezsensowna była decyzja kardynała o pochówku na Wawelu.
Szkoda tylko, że nieco w cieniu powyższych turbulencji, pozostał los i rozpacz rodzin po śmierci tylu innych pechowych pasażerów tego Tupolewa 154M.

1 komentarz:

  1. Z jednej strony trudno się nie zgodzić. Z drugiej obawiam się, że często ulegamy też i mediom, które uwielbiają przypinać proste szablony. Prezydent też człowiek, co widzimy na przykładzie i naszych i innych, od zippergate, przez całowanie ziemi po "wytoczeniu" się z helikoptera, po "sprzieprzaj dziadu". Coż, "kto jest bez winy niech rzuci kamieniem". Patrząc teraz na tendecyjne przegięcie środków masowego przekazu w druga stronę mimo wszystko należy zadać sobie pytanie o drugie oblicze tego prezydenta: niemodne ciągoty na wschód, pamięć historyczna i patriotyzm. Wady znamy, przypominając chociażby niską reprezentatywność, komunikatywność i kompleksy. To była para zwyczajnie ciepłych domatorów. To był nasz prezydent. Cześć jego pamięci.

    OdpowiedzUsuń