piątek, 9 marca 2012

Prawybory, marzec 2012

Kiedy liczba ludności w tym kraju dochodziła do 3 milionów, prezydentem był George Washington. Zanim doszła do 5 milionów, urząd ten sprawowali kolejno John Adams, Thomas Jefferson i James Madison. Wybitne postaci znane z wielkich i przełomowych osiągnięć na drodze do budowania zjednoczonego i silnego, demokratycznego państwa.

Teraz jest ponad 311 milionów obywateli i dwie podstawowe partie polityczne. Jedna z nich, Republikanie, toczą obecnie zażarte boje w celu wywalczenia nominacji członka swojej partii na fotel Prezydenta. Trudno jednak znaleźć wśród jej kandydatów ludzi formatu tych wymienionych na początku.

Mitt Romney czy Rick Santorum są tak daleko od przeciętnego obywatela USA i jego losu, jak Gierek od obywateli PRL czy ex-prezydent Wulff od obywateli Niemiec. Romney urodził się w bogatej rodzinie i powiększył to bogactwo skomplikowanymi transakcjami na rynku finansowym. Osobisty majątek jest szacowany na 500 mln $. Płacony podatek od uzyskanych dochodów w wysokości 42 mln $ w 2 lata, dzięki wykorzystaniu prawnych luk – marne 15% !

Zmienia szybko i sprawnie głoszone przez siebie poglądy w zależności od sytuacji i stanu, włącznie z tymi na temat aborcji, federalnego finansowania środków antykoncepcyjnych, czy sposobom ograniczania bezrobocia.

Rick Santorum, który ostatnio zabłysnął kilkoma zwycięstwami „etapowymi”, tkwi głęboko w arcykonserwatywnych kołach związanych z Tea Party, wciąż podkreśla swoją religijność i poglądy w rodzaju: z Iranem należy rozmawiać przy pomocy rakiet i bomb, skrajnie ograniczyć pomoc uboższym, aby skutecznie walczyć z rosnącym zadłużeniem.

Już tylko to oddziela go murem od lwiej części społeczeństwa i trzeba by małego cudu, by wygrał nominację.

Światowy format tego Wielkiego Polityka reprezentuje przykładowo jego niedawna wypowiedź ze stanu New Hampshire, że największym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych są Iran, egipscy islamiści i... Polska.

To wynik działalności społeczności żydowskiej w USA, która konsekwentnie, gdzie może przyprawia nam koszmarną gębę.

Reakcja na tę wypowiedź naszego MSZ ? Zero.

A więc wróżę z fusów, że wygra Romney. (Szanse Gingricha są minimalne).

Obaj jednak nie są politykami formatu wymienionych na początku. Nawet trudno ich porównywać z nimi. A więc mimo, że w Stanach żyje obecnie 100 razy więcej ludzi, niż drzewiej, nie przekłada się to na możliwości wyboru prawdziwych Mężów Stanu, Liderów, gotowych sprostać obecnym wyzwaniom stojącym przed tym wielkim wciąż krajem.

Dlatego, również wróżąc z fusów, uważam, że Obama nie ma z kim obecnie przegrać.

Chociaż i tu 8 długich miesięcy przedwyborczych może zmienić wszystko. Dlaczego ?

Wojna z Iranem, dzisiaj mało prawdopodobna – Iran potrzebuje kasy za ropę, świat potrzebuje ropy – może w wyniku nieprzewidzianych okoliczności mieć jednak miejsce.

Gdyby tak się stało, kryzys finansowy w USA jest murowany. Iran to nie Irak w którym Stany utopiły 120 bilionów dolarów w 8 lat. Skutki ataku na ten islamski kraj na pewno dla nikogo, włącznie z mędrcami z Pentagonu, nie są przewidywalne. A świeża nauka z „błyskawicznej” wyprawy irackiej jest taka, że to co w Waszyngtonie wydaje się proste, proste na pewno nie jest.

Bezrobocie w USA może w najbliższych miesiącach wzrosnąć, co na pewno osłabiłoby pozycję Obamy. Obecna sytuacja gospodarcza jest, najoględniej mówiąc, labilna.

Ilość przejęć nie spłacanych domów przez banki, jeżeli wzrośnie, uderzy jeszcze mocniej w klasę średnią, czyli w podstawowego wyborcę obecnego Prezydenta.

Gdyby te trzy negatywne czynniki się zbiegły, American people obciążą tym Obamę i wybiorą Republikanina.

Dlatego życzmy dobrze Obamie. Jest obyty ze światem zewnętrznym, poglądy ma umiarkowane i stanowi pozytywny kontrast w stosunku do koszmarnego poprzednika w Białym Domu oraz krzykliwych miernot republikańskich.

Chociaż jak na 311 milionów obywateli tego mocarstwa, w porównaniu z 3 milionami w 1790 roku, można by się spodziewać wielkiego lidera na miarę naszych wymagających i trudnych czasów. Ale z drugiej strony, czy kiedykolwiek ilość przechodziła w jakość ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz