Prawie wszystko już wiemy kim „oni” są, już nudzimy się oglądając wciąż te same twarze w telewizyjnych wywiadach, powtarzające wciąż te same argumenty i bardzo atrakcyjne obietnice.
Do zrealizowania oczywiście w
dłuższej perspektywie czasowej, jak mówią, czyli zabezpieczają
sobie tyłki, że gdyby nie zrobili tego co obiecali w najbliższych
4 latach, to tylko dlatego, że z winy Tuska ich bilans otwarcia był
bardzo niekorzystny i potrzebują dla siebie następnej kadencji.
Patrząc na nich czasami jest mi ich
żal, że tak się poświęcają w kampanii, objeżdżając mozolnie
cały kraj, aby zmobilizować jeszcze dodatkowo te 10%
niezdecydowanych, którzy zapewnią im godną pracę na następne 4
lata.
Debata telewizyjna pań Szydło i
Kopacz, dobrze zorganizowana i sprawnie poprowadzona,
potwierdziła jedynie dotychczasowe wrażenie o obydwu kandydatkach
na ew. szefowe przyszłego rządu.
Pomijając celowo argumentacje obu
stron, która niczego nowego ani ciekawego nie zawierała, bo obie
panie odpowiadały jak chciały i niekoniecznie na zadawane pytania,
lepiej skupić się na tym co zawsze w debatach jest najważniejsze,
bo pozostaje w pamięci odbiorcy jako tzw. ogólne wrażenie.
Otóż pani Szydło, według mnie,
wypadła o wiele lepiej od konkurentki. Patrzyła w kamerę, czyli
mówiła do widza, miała zrelaksowany wyraz twarzy, nieprzesadny
uśmiech, gdy słuchała wypowiedzi pani Premier, a gdy sama mówiła,
robiła to z dużą energią.
W kontraście do Ewy Kopacz, która, co
prawda, lepiej argumentowała, była nieco bardziej merytoryczna, ale
często patrzyła w różne strony, a słuchając Beaty Szydło,
miała twarz bardzo poważną.
Innymi słowy, Szydło była o wiele
bardziej „energetyczna”, i jej wyborcze hasło „Damy radę !”
(patrz Obama: Yes, we can, Merkel:
Wir schaffen das) jako przekaz, było podane widzom przekonująco.
Bez względu na to, czy rzeczywiście dadzą radę. I czy to co dadzą
radę zrobić, będzie tym, czego Polacy naprawdę oczekują.
Innymi słowy, debata polegała na
recytacji z pamięci i tabletowych ściągawek, od dawna powtarzanych
w kampanii zdań. Obie „gwiazdy” często odpowiadały na
niezadane przez konkurentkę pytanie. Żaden temat nie został
rozszerzony, czy pogłębiony. Niczego nowego się nie
dowiedzieliśmy. Na takie debaty szkoda po prostu czasu. Są jak
marny film sensacyjny, który oglądamy do końca w nadziei, że
zaraz coś „pieprznie”, lecz zamiast tego pojawia się nagle
napis „Koniec”.
Natomiast to co miało miejsce
bezpośrednio po debacie, a co zostanie na długo w pamięci widzów,
to zdecydowane zwycięstwo PiSu i porażka PO. PiS zorganizował mały
wiec radości i entuzjazmu młodzieży z flagami, okrzykami poparcia
i dobrym mobilizującym „speechem” Szydło, zaś pani Premier na
korytarzu TV w obecności ochroniarzy i kilkunastu osób z PO zgasłym
głosem i zmęczoną twarzą mówiła smętnie, że nie wie, czy
zwyciężyła w debacie, czy nie.
Jakże to podobne było do debaty Duda
– Komorowski. Wtedy też kandydat tryskał energią, a Prezydent
emanował spokojem i wyważeniem. Aż za dużym spokojem.
Druga debata, pomyślana jako
konfrontacja „wielkich” z „małymi” była dużo ciekawsza.
Pomijając Korwina i Kukiza mizdrzących się do siebie w celu
wyborczego przetrwania, reszta kandydatów w miarę spójnie
przedstawiła swoje cele. Z tej grupy wyróżnił się pozytywnie
Adrian Zandberg, (Razem), jedyny, który łączy w sobie świeżość,
entuzjazm i jasny przekaz.
Nikt z wyborców nie może teraz
narzekać, że nie ma w kim wybierać.
Nie ma argumentów dla absencji
wyborczej.
I tak:
PiS
to znana od dawna partia i znani nam są
jej przywódcy i ich poglądy na prawie wszystko. Są dobrze
zorganizowani i zdyscyplinowani. Determinacja maksymalna. Zwycięstwo
albo śmierć. Teraz albo nigdy. Bo pewnie nigdy bezpośredni
przeciwnicy nie będą tak słabi.
Naiwnym Polakom w
kampanii sprytny Prezes obiecał ustami swych ludzi wszystko co
możliwe, a szczególnie wiele tego co niemożliwe. To akurat mądry
chwyt, bo naiwnych są miliony, część z nich jest głęboko
wierząca, w Niepokalaną Zawsze Dziewicę Królową Polski, moc
Ducha Świętego, prawość pełnego miłości Ojca Rydzyka itp.
Uwierzą też w
uczciwość i moc sprawczą Prezesa – on jeden zbawi ten naród.
Lider taki jak trzeba. Silny i
autorytarny. Autorytarność można krytykować, ale w porównaniu z
„rozmemłaniem” bezpośrednich konkurentów – jest skuteczna.
Czy mamy w Polsce na dzisiaj innego
prawdziwego i skutecznego lidera ??
Żałuję, ale nie widzę.
„Jarosławpolskęzbaw” wysunął
kandydata na Prezydenta i kandydat zwyciężył. Wysunął kandydatkę
na Premiera i protegowana nieźle sobie radzi, chociaż charyzmę ma
niemal zerową.
Jest jak księżyc, odbijający
światło słoneczne, promieniejące z Żoliborza.
Jeżeli, wyborco, chcesz dać
mocnego kopa nieudolnej Platformie, za jej arogancję, samozadowolenie,
bardzo częste potknięcia, nieudolności i drobne aferki
ministrów-megalomanów – wybierz PiS.
Głosując na obecnie zdecydowanie
najsilniejszą partię, trzeba będzie pogodzić się z tym, że
tematy obyczajowe, religijne i narodowe będą dominowały w spektrum
uwagi nowych decydentów.
Jest to nieuchronne, bo skład
przywódców PiS jest stały, a poglądy wszystkim znane. Nie trzeba
też się dziwić, że będą triumfowali, lekceważyli i tępili
oponentów. Zemsta za
dotychczasowe porażki będzie słodka.
Jeżeli, wyborco, jesteś wierzący,
módl się, aby nie podejmowali w czasie swojej kadencji, decyzji,
które zdystansują nas od Europy, politycznie i obyczajowo, bo
traktują Polskę jak przedmurze prawdziwego chrześcijaństwa i
opokę tzw. wartości, które definiują nieco inaczej, niż ponad
połowa społeczeństwa i reszta Europy.
Módl się więc, czcigodny wyborco
PiS, aby twoi zwycięzcy wybrańcy nie uzyskali, broń Panie Boże,
większości konstytucyjnej umożliwiającej im dokonanie zmian w
Ustawie Zasadniczej, które znajdują się w ich projekcie.
Jeżeli nawet kochasz PiS, pamiętaj,
że wszelka władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje
absolutnie. A taka będzie jeżeli zapewnisz twojemu PiSowi
przygniatającą przewagę.
Najkrócej: chcesz aby niepodzielnym
władcą Polski był Jarosław Kaczyński ? Głosuj na niego,
Macierewicza, Sasina, prof. Pawłowicz, Błaszczaka, Szydło,
Naimskiego, Kempę, Wasserman, Ziobro itd.
Ja na nich nie zagłosuję.
PO
to
partia, która w obecnym czasie i przy obecnych przywódcach, spełnia
kryteria niezbędne aby określić ją mianem „loosers”.
Widać to nawet po ich mowie ciała, gdy występują w telewizji.
Razem z przegranym
eksPrezydentem mogą dzisiaj recytować:
Miałeś,
chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur.
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur.
Biorąc pod uwagę
poparcie jakie miała PO przez wiele lat i „własnego” Prezydenta
w pałacu, trzeba było wielkiej głupoty i lenistwa, aby to poparcie
przetracić.
Myślę, że tzw. afera taśmowa, z
nagraniami ujawnianymi stopniowo, jak trucizna sączona po kropli,
to największy gwóźdź do trumny tej partii. Nikt, nawet PiS, nie
opisał tak krytycznie obrazu państwa, jak ci, którzy nim rządzili
na co dzień.
Logiczne byłoby dla mnie, aby w
tych ostatnich dniach przed wyborami, sprawcy podsłuchów podrzucili
jeszcze kilka „nowych” nagrań, aby dobić konkurenta na finiszu.
Dla dopełnienia
klęski, pech chciał, że jedyny lider tej partii dostał bardzo
atrakcyjny angaż i wyjechał do Brukseli. Pozostawił partię w
rozsypce i na do widzenia mianował Premierkę, która co prawda
urząd objęła, ale nie stała się przez to mocnym liderem.
Prezes PiSu bije
ją w tym na głowę.
Jej
polityka personalna to pasmo porażek większych i
mniejszych. Autorytet wśród
swoich kolegów ma umiarkowany. Popierają ją dlatego, że jest póki
co szefową ich partii i chcieliby załapać się na następną
kadencję, ale wiedzą, że dla wszystkich miejsca w Sejmie i Senacie
niestety nie wystarczy.
Platformie brak
jasno zarysowanej wizji: Jakie są ich cele w długiej, średniej i
krótkiej perspektywie czasowej ? Dokąd chcą poprowadzić Polaków
?
PO jak najszybciej
potrzebuje lidera-wizjonera i sprawnego teamu realizatorów jego
wizji, bo bez lidera, partia wygląda jak armia bez dobrego wodza –
lokalni przywódcy rozgrywają swoje bitewki i walczą o swoje
regionalne interesy. Taka nie powinna być partia władzy. I taka
partia w obecnym wydaniu nią nie będzie.
Niezdecydowany wyborco ! Jeżeli
uważasz jednak, że przywódcy PiSu są dla ciebie absolutnie nie do
przyjęcia, jeżeli „Jarosławpolskęzbaw” powoduje u ciebie
odruch wymiotny i wysypkę alergiczną, to znak, że musisz, nawet z
gorączką jesiennej grypy, biec do Komisji Wyborczej i głosować
na...
Na
jakąś inną partię. Może PO ? I
tak nie wygrają, ale przynajmniej dasz im szansę na przemyślenia i
dokonanie stopniowej zmiany pokoleniowej, bo z obecnymi „przywódcami”
nie mają już szans na większe zwycięstwa.
Z
ich profilem liberalnym i proeuropejskim powinni jednak zachować
mocną pozycję polityczną w polskiej parlamentarnej opozycji. Gdyby
tak się stało, odnowiona PO mogłaby myśleć o sukcesie w
przyszłości.
Zjednoczona
Lewica
to ugrupowanie-zlepek wyborczy. I sukces osobisty Barbary Nowackiej.
Z braku akceptowalnego przez szersze gremia przywódcy SLD czy
Twojego Ruchu, wybrano młodą zaangażowaną w politykę działaczkę.
Wysuniętą na czas wyborów, bo Zjednoczona Lewica to zlepek
ugrupowań, które marzą o zaistnieniu w nowym Sejmie. Barbara
Nowacka to chwilowo kompromis dotychczas słabo powiązanych ze sobą:
Leszka Millera i Janusza Palikota. Zresztą w obecnej kampanii BN
sprawdza się znakomicie.
Co się stanie gdy ta lewicowa koalicja wyborcza przekroczy 8% próg
wyborczy, jak podzieli między sobą trofea ? Zobaczymy.
Plan mocnego zaistnienia w polityce jest taki, że jak mówi
sympatyczna pani Barbara „zjednoczona Lewica poprze PiS, jeżeli
będzie (on) się wstawiał za ludźmi pracy”. Zobaczmy jak czułe
jest na krzywdę ludzką serce pani Barbary po ew. sukcesie 25
października.
Osobiście nie polecam tej niby partii. Za plecami przystojnej pani
BN stoją ci sami przywódcy od lat wielu, niektórzy z odznaczeniami
jeszcze z PZPR, głowy posiwiałe, ale parcie na władzę wciąż
żywe. No i wciąż powtarzają jak mantrę, że bez lewicy nie ma
normalnego życia politycznego.
Gdyby tak było, to dlaczego SLD przez ostatnie lata rozpaczliwie
walczy o przeżycie, a na czele stoi weteran walki o pokój i
sprawiedliwość społeczną wg definicji partii komunistycznej.
Nawet w Niemczech Gregor Gysi odszedł właśnie z polityki, a Leszek
Miller dalej trzyma lejce w garści... Nie za długo ? Sam Leszek
mawiał wszakże, że najważniejsze jest to, jak mężczyzna kończy.
Kukiz
Kukiz
to zjawisko unikalne. To on najbardziej zamieszał w naszej polityce
w ostatnich latach. Umiejętnie wyczuł, że przede wszystkim młodzi
Polacy postrzegają rządzących jako złodziei, kombinatorów i
nieudaczników. Według niego hipotetyczna wygrana PO w obecnych
wyborach, oznaczałoby danie jej sygnału, że w nowej kadencji
„anything goes”,
czyli kradniemy dalej, jesteśmy nie do zastąpienia, a gospodarczo i
tak jakoś się wszystko ułoży bez specjalnego wysiłku.
Nie jest to do końca prawda, bo i kraj nasz jest gospodarczo na
krzywej wznoszącej i zanotował istotny postęp w wielu dziedzinach.
I przeszedł kryzys światowy suchą stopą.
Kukiz jest jednak liderem, prawdziwym ludowo-młodzieżowym liderem, który wzbudza emocje
i chociaż jego wizje zmian są mało klarowne, chaotyczne i oparte
na odczuciach bardziej, niż na spójnych kalkulacjach ekonomicznych,
to sprawia wrażenie niesionego wizją poprawienia, jego zdaniem,
rażących błędów obecnej administracji.
Aby odegrać istotną rolę w przyszłym Sejmie, od jakiegoś czasu
nie atakuje PiSu, przewidując, że w przypadku gdy ta partia nie
osiągnie odpowiedniej do samodzielnego rządzenia większości,
złoży jej ofertę koalicyjną i powalczy o stanowiska w rządzie.
Uważam, że to sprytny plan przywódcy, który jeszcze nie tak dawno
był znany wyłącznie ze śpiewania.
PSL
Jeżeli by nie
weszło do parlamentu, to PiS przejmie elektorat chłopski, co nie
powinno budzić zdziwienia. Kolesiostwo, nepotyzm i brak lojalności
koalicyjnej nie przysporzyło zwolenników tej „odwiecznej”
partii. Z kolei sami ludowcy byliby bardzo zdziwieni swoją
ewentualną porażką wyborczą, gdyż dotychczas zawsze jakoś
lądowali na czterech łapach.
Nowoczesna
Jako nowa partia w
wyborach, ma tę niewątpliwą zaletę, że nie zweryfikowana
politycznie, nie ma też na sumieniu żadnych grzechów. Ma młodego
i fachowego gospodarczo przywódcę i absolutnie zasługuje na
miejsca w Sejmie. Gdyby Nowoczesna nie weszła, to tak jakby trener
piłkarski nie sprawdził zdolnego piłkarza, tylko trzymał go na
ławce rezerwowych.
Razem
Adrian Zandberg to
człowiek, na którego warto głosować. Jeżeli jesteś, wyborco, za
zmianą pokoleniową w polskiej polityce, to jest facet, którego nie
powinno się pominąć w wyborach do przyszłego Sejmu. Głosuj na niego,
sprawdzisz wtedy przez 4 lata, czy dobre wrażenie, które
zrobił podczas debaty, przełoży się na jego i jego ludzi
działalność w parlamencie.
Korwin
Jest to partia
„dla amatorów”. Amatorów silnych wrażeń. Jeżeli zależy ci,
wyborco, na wątpliwej rozrywce podczas wystąpień sejmowych tego
pana, oddaj na niego swój cenny głos. Warto ?
Zamiast
podsumowania tego „Poradnika”, jedna prośba do ciebie: Idź i
zagłosuj 25-go !
I zmobilizuj do
tego również swoją żonę/męża, partnerkę/partnera,
konkubinę/konkubenta, kochankę/kochanka, ich synów i córki,
babcię i dziadka, a nawet znajomych.
To ważne wybory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz