piątek, 30 października 2015

Szaleństwo i chaos


Chaos i szaleństwo.
Unia Europejska drży w posadach. Przestało być sympatycznie. Wojna na Ukrainie i kryzys grecki, jako główne tematy znikły z mediów. Europą wstrząsają wędrówki ludów z południa na północ w kierunku nowej Ziemi Obiecanej – Niemiec. Przeciekającymi szalupami, w butach i boso, przez pola i lasy, z niemowlętami na plecach, nie tak dawno w upale, a teraz w chłodzie i w deszczu.

De facto szefowa Europy, pani Merkel i większość niemieckich polityków, poddała się, początkowo całkowicie bezplanowo i chaotycznie, humanitarnemu szaleństwu, wysyłając w świat klarowny sygnał o swojej gotowości do przyjmowania wszystkich, którzy pochodzą z państw w których trwają konflikty zbrojne i przybywający mogą powołać się w związku z tym na zagrożenie życia w przypadku deportacji.

Dopiero w ostatnich tygodniach, powoli przychodzi delikatne opamiętanie, w obliczu dramatycznych wydarzeń na granicach Unii i na granicy Austrii z Niemcami.

Nareszcie Thomas de Maiziere i jego ekipa ruszyli tyłki, aby rozpocząć zaległą deportację ok. 200.000 ludzi, którym odmówiono już dawno temu azylu. Są w Niemczech nielegalnie i pracują , ale teraz w obliczu przybywających „nowych”, trzeba dla nich zrobić miejsce.
Niestety, nie będzie to szybki proces. Część tych, którym już odmówiono pobytu, złożą teraz odwołania. Inni natomiast przejdą do podziemia.

Policja i służby graniczne obserwując niekończące się kolumny uchodźców pieszych i autobusowych, pracują nocami, aby sytuację opanować. Nikt nie wie ilu uchodźców jeszcze przybędzie. Dzisiaj, jutro czy pojutrze. Chwilowo jest to niekończąca się rzeka ludzi. Ile jeszcze szkolnych hal sportowych trzeba będzie zamienić na sale wypełnione łóżkami, ilu lekarzy, pielęgniarek, wolontariuszy, musi być do dyspozycji ? Ile łóżek szpitalnych potrzeba od zaraz ?
Ile zestawów higienicznych trzeba będzie rozdać ? I tak dalej.
W debatach telewizyjnych politycy szeregu landów, czy szefowie związków branżowych skarżą się na braki w finansowaniu bieżących potrzeb.

Chociaż trzeba podkreślić, że ścisła czołówka rządzących zapewnia, że budżet niemiecki bez problemu poradzi sobie z finansowaniem kosztów przyjmowania, zakwaterowania i zapewnienia z czasem edukacji imigrantów (nauka niemieckiego i nauka zawodu).
Edukacji mającej na celu jak najszybsze przystosowanie ich do znalezienia odpowiedniej dla siebie pracy. Koła zbliżone do pani Merkel podkreślają optymistycznie, że wszelkie wydatki na imigrantów trzeba traktować nie jak koszty, ale jak inwestycję w dalszy dynamiczny rozwój gospodarczy Niemiec.
Tak brzmi oficjalna linia propagandowa Berlina.

Niemiecka „Ziemia Obiecana” trzeszczy jednak póki co w szwach. Tak jak cała Unia. W obecnej sytuacji brak natychmiastowego postawienia tamy uchodźcom – to zachęta dla następnych dziesiątek tysięcy i cios w jedność i przyszłość całej Unii.
Jako że konflikty zbrojne, tradycyjnie już, toczą się nie tylko w Syrii, ale również w Afganistanie, Erytrei, Sudanie, Iraku, itd., ilość potencjalnych uchodźców jest w zasadzie nieograniczona.
Na świecie toczy się obecnie tyle wojen, że starczy islamskich kandydatów na Europejczyków na następne długie lata.

Widać wyraźnie, że solidarność państw członkowskich UE w obliczu tej katastrofy demograficznej – nie istnieje.
Pani Merkel, niestety w tej sprawie całkowicie bez wyobraźni, dała początkowo lekkomyślnie mocne zielone światło dla przybywających z objętych konfliktami regionów Azji i Afryki.
Fala ludzkiego tsunami ruszyła i dewastuje obecnie, stworzony mozolnie przez wiele lat porządek europejski.
Putin może teraz robić co zechce i robi właśnie to w Syrii. Im więcej nalotów na północy tego kraju, tym więcej uchodźców uchodzi do ojczyzny pani Kanclerz.
Destabilizacja Niemiec i całej Unii, to zrozumiałe marzenie Putina.
Ciśnienie Merkel głównie na Polskę, ale i na naszych sąsiadów, aby skłonić ich do solidarności, będzie rosło wprost proporcjonalnie do wzrostu ilości uchodźców.

To szaleństwo stulecia należy jak najszybciej zahamować. Ale póki co Niemcy są dotknięte przekleństwem decydentów „z jajami”, które nazywa się: poprawność polityczna – czyli: uchodźcom mówimy: Wilkommen ! A na użytek wewnętrzny: Wir schaffen das.
Inaczej postępować Niemcom przecież nie wypada...

Poprawność ta jest szczególnie widoczna w postawach polityków partii CDU/CSU oraz SPD.
Pragnąc uspokoić rodaków, wyliczyli skrupulatnie, że aby kontynuować w kraju obecne tempo wzrostu gospodarczego potrzeba 492.000 nowych pracowników rocznie. Czyli, teoretycznie przynajmniej, obecny rok, w którym spodziewają się blisko 800.000 uchodźców, zapewni im niezakłócony rozwój na następne 2 lata.

Mimo to w niemieckich telewizyjnych programach dokumentalnych przebijają się ostatnio coraz liczniej wypowiedzi nawet niektórych polityków w/w koalicji, sygnalizujących istnienie dramatycznych wydarzeń mających miejsce wśród uchodźców. Krótko: konflikty na tle religijnym, etnicznym i narodowym, od których uciekli do Niemiec, przeniosły się wraz z nimi na gościnną „Ziemię Obiecaną”.
Jak pisałem poprzednio: http://as-kronika.blogspot.com/2015/07/wedrowki-ludow.html , nastąpił import obcych gospodarzom problemów, z którymi teraz muszą sobie pilnie próbować radzić.

Na kanwie konfliktów importowanych w obecnym czasie, warto zapoznać się z bardzo ciekawą sylwetką Sabatiny James, która czasami gości w debatach telewizji ZDF. Ta piękna i mądra kobieta kieruje naszą uwagę na inne problemy z wyznawcami Islamu w Niemczech. Warto o nich pamiętać.


W obliczu powyższych poważnych spraw, mam nadzieję, że przynajmniej nadchodząca zima będzie łagodna.
Dla uchodzących uchodźców i dla nas.

P.S.
A tak na marginesie, o ironio losu: Niemcy, którzy 75 lat temu wymordowali w kilka lat w imię czystości rasy, w obozach koncentracyjnych, 6 milionów Żydów, niedługo będą mieli w swoich granicach podobną liczbę wyznawców Allaha.
Pewien rodzaj późnego odkupienia win ??




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz