niedziela, 9 maja 2010

Charyzma jest dobra na salonach

Prezydencka kampania wyborcza zaczyna sie rozkręcać. Okoliczności jej towarzyszące są szczególne, zważywszy na niedawną katastrofę pod Smoleńskiem.
Co prawda, to niby niedopuszczalne i w złym smaku co najmniej, aby kandydaci starali się o głosy, wykorzystując istniejące po żałobie nastroje społeczne, ale wszyscy wiemy, że w wyścigu do Pałacu, tak naprawdę, wszystkie chwyty będą stosowane.


Jeden sposób działania kandydatów (w oparciu o swoje partie), to promowanie siebie samych. A drugi, sprzężony z pierwszym, jak bracia bliźniacy, to aktywne obniżanie atrakcyjności kandydatów rywalizujących, czyli mówiąc po polsku, gnojenie przeciwników.

Szczególnie zainteresował mnie ostatnio pojawiający się w mediach temat charyzmatyczności.
Oczywiście w kontekście dwu kandydatów: Kaczyńskiego i Komorowskiego.
Politolodzy, politycy i kto tylko może, stwierdza, że Kaczyński jest wybitnie charyzmatyczny, a Komorowski nudny jak flaki z olejem i nie nadaje sie na Wodza Najjaśnieszej.

Trochę, muszę się przyznać, to do mnie nie trafia, bo w historii świata było wielu charyzmatycznych przywódców, ale skutki ich charyzmy były nierzadko tragiczne, chociaż początkowo ich przywództwo powodowało entuzjazm tłumów, a nawet omdlenia niewiast w różnym wieku. I społeczeństwa przez długi czas stały za nimi murem, co utwierdza mnie w przekonaniu, że większość niekoniecznie ma rację. Wbrew powtarzanej często opinii, że społeczeństwo jako całość nigdy się nie myli. Otóż myli się jak cholera, a może nawet bardziej.

Przykłady pierwsze z brzegu: Hitler, Stalin, Salazar, Franco, Peron, Castro, Saddam Hussein, Chomeini. A także Napoleon Bonaparte.
Dlatego określenie „charyzmatyczny przywódca” nie jest eo ipso określeniem jednoznacznie pozytywnym. A może nawet wręcz przeciwnie.

(Chlubny wyjątek, potwierdzający jednak regułę: Jan Paweł II)

Ale po kolei. Niemiecki socjolog Max Weber (zmarł w 1920 roku) twierdził, że najlepsze warunki do pojawienia się charyzmatycznego przywódcy są wtedy, gdy istnieje stan zbiorowego zagrożenia. Najważniejsze jest więc, aby taki stan postrzegania rzeczywistości przez społeczeństwo istniał. Weber uważał, że tworzy się wtedy nowy katalog wartości i zbiorowej identyfikacji. To dopiero stanowi żyzny grunt do uatrakcyjnienia postaci charyzmatycznego przywódcy – zbawcy i pasterza narodu.
Ale, jak konkludował, władza taka staje się stopniowo niedemokratyczna, gdyż przywódcy żądają bezwarunkowego uznania ich katalogu wartości za jedynie właściwy.
Ten typ władzy ma charakter przejściowy i personalny i trudno jest znaleźć następców takich przywódców. Tyle Weber „w tym temacie”.

W Polsce obecnie jedyna partia i jedyny jej przywódca do którego pasuje opinia tego niemieckiego socjologa, to PiS i Jarosław Kaczyński. Gdyby okazało się, że jego charyzma skłoni społeczeństwo do wybrania go, to po raz kolejny w historii wzięłaby ona górę nad chłodną oceną kandydata do Pałacu. Bo pamiętajmy, że gdyby nie było katastrofy lotniczej, elektorat Jarosława nie różniłby się wielkością od, powiedzmy sobie, Olechowskiego czy Pawlaka.

Z ostatnich sygnałów wysyłanych przez ludzi Prezesa wynika, że PiS stara się wygładzić swój wizerunek, uspokoić retorykę i unikać agresywnych wypowiedzi.

To jednak o wiele za mało, aby społeczeństwo „łyknęło” nowego Jarosława. Pozostaje wciąż rzeka spraw, które sama powściągliwa obecnie postawa kandydata nie odsunie w zapomnienie. JK stworzył w IV RP listę pojęć, ocen i poglądów oraz duszną atmosferę polityczną, której zapomnieć się nie da.
Jeżeli obecnie JK uważa, że to wszystko było błędem, to trudno go zakwalifikować jako poważnego i zrównoważonego człowieka, o kwalifikacjach na urząd Prezydenta nie wspominając.
Poza tym musiałby - to co zrobił, do czego dążył - odwołać punkt po punkcie. Bo jeżeli pominie swoją przeszłość w IV RP milczeniem, to oznacza, że jedynie odwiesza na okres wyborów swoje prawdziwe oblicze, przyjmując dla celów kampanii kamuflaż obliczony na naiwność i sklerozę wyborców.
Warto pamiętać, co Prezes mówił po przegranych wyborach parlamentarnych: "IV RP to nie jest idea na jeden sezon, nie na jedną kadencję. Ta idea lepszej, sprawiedliwszej Polski pozostaje żywa".
"IV Rzeczpospolita tak czy owak wróci. Kraj skonstruowany na podobieństwo III RP nie ma żadnych szans rozwoju".

Oraz:
"Wszyscy dziennikarze pracujący dla niepolskich właścicieli powinni stosować pewien zakres samokontroli. (...) chodzi przede wszystkim o media niemieckie".

"Tych moherów jest w Polsce dużo więcej, niż się sądzi. To są ludzie, którzy są przywiązani do polskiego państwa i polskości. Nie ukrywam, że my na nich stawiamy, to zdecydowanie nasz elektorat. Każdy głos przyjmiemy z radością, ale uważamy, że podstawą budowy porządnego polskiego państwa są właśnie ci ludzie".

Po likwidacji WSI: „nie spodziewałem się, że żyliśmy naprawdę w Ubekistanie".
"Lista wszystkich agentów powinna być ujawniona. To warunek porządku moralnego w Polsce i poważny element uporządkowania spraw w życiu publicznym i gospodarczym". "Natomiast ujawnienie wszystkich materiałów, dotyczących wszystkich obywateli, to jest przedsięwzięcie co najmniej wielce ryzykowne".

Czy JK nadal uważa, że to komuniści promowali Lecha Wałęsę na urząd prezydencki ?

I tak dalej, i tym podobne.
Pamiętajmy, że otoczenie, które stworzył JK to ci sami pełni nienawiści ludzie, którzy spowodowali, że w powszechnej opinii PiS stał się partią bez przyszłości, opartą na jednym, nie do zastąpienia, samotnym człowieku.
Ale to było przed 10 kwietnia. Od tego czasu, część opinii publicznej się zradykalizowała, a niektórzy twierdza, że dopiero teraz doceniają działalność tandemu bliźniaków.
Oszaleli ?
Aby wykorzystać maksymalnie społeczne współczucie, Jarosław K. unika mediów, a jego pretorianie wytwarzają napięcie i oczekiwanie na pierwsze kampanijne słowa Wodza, które wkrótce padną.

Ja myślę, że w Pałacu potrzeba dzisiaj przywódcy uczciwego, zrównoważonego i NORMALNEGO, współpracującego nad wypracowaniem spójnej relacji: rząd – prezydent.
Z obecnych poważnych kandydatów jedynie Komorowski budzi szacunek, sympatię i nadzieję.

A nie agresywnego zakompleksionego fanatyka, który walkę z rządem uczynił już dawno swoim posłannictwem.

Charyzma jest dobra na salonach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz