wtorek, 21 września 2010

Bzdety, bzdury i bełkoty czyli w oparach nonsensu

Porzekadło mówi: Gdy Pan Bóg chce ukarać człowieka, to najpierw mu rozum odbiera. Może nie zawsze to się sprawdza, ale w przypadku Prezesa jak najbardziej. W jednym z niedawnych wywiadów gniewnie gromi PO, gdyż posłowie tej partii rzekomo „podsiadają” miejsca w sejmowym barze szybkiej obsługi. I to mężczyźni – kobietom z PIS. A to chamy ! Gorsze, jak twierdzi, niż posłowie z Samoobrony (którzy byli, jak pamiętamy, wybranymi przez niego partnerami do rządzenia krajem).
Reprezentanci PISu jeden po drugim, rozwijają ten temat w kolejnych medialnych wypowiedziach. „Podsiadanie” staje się tematem dnia. Niektórzy z nich, także Europosłowie, używają poza „chamstwem”, również określenia „niebywały skandal”. Nikt z wypowiadających się, co prawda, tych pożałowania godnych incydentów nie widział, ale słyszał, że mówił o tym Prezes, więc dalejże komentować to niesłychane zachowanie partii wroga.
Słucham tego bełkotu i po raz kolejny szczypię się w policzek.
Czy to możliwe, żeby szef głównej partii opozycyjnej i jego najbliższe otoczenie zajmowało się takimi bzdetami ?
Czy dorośli ludzie, reprezentanci narodu, mogą zachowywać się jak nieletnie skarżypyty ze szkoły podstawowej i donosić na kolegów z innej klasy ? Jak widać, mogą.
W związku z tym poddaję Prezesowi kolejny temat do rozpętania nagonki: posłowie PO podcinają posłanki z PISu na śliskich korytarzach sejmowych. W wyniku czego jedna z posłanek poślizgnęła się i omal nie upadła. Kolejny „niebywały skandal”.

Kilka dni później Prezes ujawnia, że nasz kraj jest kondominium niemiecko-rosyjskim. Nie bacząc na to, że u nadwrażliwych i historycznie uczulonych obywateli może to wywołać chęć walki wyzwoleńczej przeciwko tym dwu cynicznym kryptozaborcom. Szaleńców mamy ci przecie dostatek. I chyba tylko dla nich przeznaczone są słowa złotoustego Prezesa.

Następnie Prezes zawiesza w prawach członka partii jedną ze swoich najwierniejszych wielbicielek, panią Jakubiak. Biedna kobieta jest w szoku, dzwoni do kolegów partyjnych, spotyka się z ich ostracyzmem (nie odbierają jej telefonów), dzwoni do męża, który na szczęście odbiera i udziela jej prawdziwego męskiego wsparcia w postaci konstruktywnej rady: „Bądź dzielna”. Zrozpaczona kobieta musi jeszcze stawić czoła własnej córce, która zadaje matce dramatyczne pytanie: „Mamo, dlaczego pan Jarek już cię nie lubi ?” - to cytaty z jej obszernego wywiadu w tabloidzie FAKT.
I co tu odpowiedzieć zaniepokojonemu dziecku, skoro pani Elżbieta dowiedziała się o decyzji szefa z mediów ? I tu ma miejsce szczęście w nieszczęściu – udaje się skatowanej psychicznie posłance umówić z samym szefem, w celu wyjaśnienia tej tak ważnej sprawy.
Spotkanie to trwa aż 2 godziny – (zapłaciłeś i za to mój czytelniku-podatniku). Miła blondynka wychodzi z niego z wypiekami na twarzy i uśmiechnięta. Uff, ulżyło rzeszy dziennikarzy, czekających pod salą. Jednak informacje udzielone przez panią J. są skąpe. „Spotkanie było miłe, ale powodów zawieszenia Prezes nie ujawnił”.
A to słodki sadysta. Niech kobieta kombinuje sama dalej o co tu biega.

Najnowsza arcybzdura pochodzi (jak nie, jak tak) znowu od Prezesa, który zakomunikował, że przegraną kampanię wyborczą zrobiły mu ładne buzie, czyli pani Kluzik-Rostkowska i pan Paweł Poncyliusz. Kazali mu oni rzekomo grać rolę miłego i łagodnego człowieka, który lubi ludzi, ma same ciepłe słowa dla starej kadry SLD, a w ogóle do lewicy odnosi się z sympatią, natomiast Rosjanie są naszymi braćmi.
Jako że bycie miłym i łagodnym człowiekiem jest tak obce Prezesowi, jak Hitlerowi miłosierdzie, taka metamorfoza, chociaż dokonana w zbożnym celu walki o fotel, musiała być bolesna dla ofiary tej przemiany. Prezes przyznaje się do brania bardzo silnych środków farmakologicznych (czytaj leków psychotropowych zmieniających osobowość), co umożliwiło mu czasowe przeobrażenie się w schemacie Dr Jekyll i Mr Hyde.
Ja widzę jednak całą tę sprawę z zupełnie innej strony. Uważam, że należałoby specjalnie wyróżnić lekarza, który zaordynował tak skuteczny zestaw leków, jaki podano Prezesowi. Przed tym lekarzem widzę wielką karierę. Nikt nie ma lepszych referencji od niego - przeobraził skutecznie samego Jarosława K. I to nie jego wina, że na tak krótki czas. Rozumiem, że po prostu chory odmówił dłuższego leczenia. A wiadomo, że stany chronicznej agresji nie mogą być wy- a nawet zaleczone w krótkim przedziale czasowym.
A tak na poważnie: wstydziłbyś się siwowłosy Prezesie wypowiadać publicznie takie bzdury.

Takimi i podobnymi bzdetami karmią media nasze skołatane już bez reszty społeczeństwo w przerwach między reportażami „na żywo” z pod krzyża.
Wkrótce jednak krzyż znika aby pojawić się w kaplicy Pałacu Prezydenckiego.
Kolejna fala protestów. Rozdygotana z płonącymi zmysłową czerwienią policzkami, urocza posłanka Kempa wieszczy w wywiadzie TV: „to już jest początek końca Platformy Obywatelskiej”.

Prezes jest bardziej konkretny i kategoryczny. Nawołuje czołówkę PO, z prezydentem i premierem na czele, do podania się natychmiast do dymisji i do całkowitego odejścia z polityki. Nie dość, że mają krew na rękach (Smoleńsk), to jeszcze usunęli krzyż i postawili metalowe bariery.
Znajomy dziennikarz z Niemiec powiedział mi zaniepokojony, że to wszystko brzmi jak nawoływanie do puczu, w następstwie którego PIS zamierza przejąć władzę. Uspokajałem go jak mogłem, chociaż nie do końca skutecznie.
Mnie tak naprawdę dziwi nie to, że sfrustrowany Prezes Specjalnej Troski wyplata swoje kolejne agresywne bzdury, ale to, że jego ludzie tak bezkrytycznie i niewolniczo uzasadniają je w mediach, a tych kilkoro, którzy zaledwie zaakcentują nieśmiało swoje mikrosprzeciwy w obliczu spadających słupków popularności partii, wycofuje się z nich szybko rakiem, skarceni natychmiast przez Wielkiego Przywódcę. Przywodzi to na myśl niemieckie hasło z lat 30-tych poprzedniego stulecia: „Fuehrer befehlt, wir folgen”.

Ledwo nastąpiła krótka przerwa w bełkotach PISowców, a już inna grupa „prawdziwych Polaków” zaczęła domagać się intronizacji Jezusa Chrystusa (JC) na tron Polski. I podobnie, jak to było z Matką Boską (MB) Królową Polski, bez konsultacji z zainteresowanym. Ten trend do uczynienia z Ojczyzny wirtualnej megamonarchii (król i królowa panujący równocześnie), rodzi jednak pewne pytania.
Jak interpretować ma lud Boży to żądanie ?
Czy to znaczy że kobieta za słabo starała się o dobrobyt rodaków ? *
Czy dlatego lepiej powierzyć los Najjaśniejszej facetowi ?
Czy też Oni razem (MB + JC wespół w zespół) będą skuteczniejsi ?
I w czym skuteczniejsi, bo rozumiem, że dążeniu do intronizacji JC towarzyszą określone oczekiwania ?
Czy oznacza to, że Polska gospodarka mogłaby ewentualnie liczyć na tzw. free ride z Nieba ?
Gdyby tak było, to ja jestem za szybką intronizacją.

Jednak póki co, może lepiej wyrwać się z tych oparów nonsensu polit-religijnego i popracować w jesiennym spokoju dla zwiększenia PKB ? Zanim Prezes, jego pretorianie i jego sojusznicy monarchiści nie wyskoczą z kolejnymi bzdurami, bzdetami i bełkotem.
____________________________________________________________
* Wygląda na to, że tak. Świadczy o tym dobitnie ostatni marsz „Rycerzy Chrystusa” przez Lublin. Można domniemywać, że tegoroczne 3 fale powodziowe oraz katastrofa smoleńska ostatecznie zachwiały ślepą wiarę w skuteczność MB. Co prawda nadal obowiązuje stale powtarzana mantra: „Bóg tak chciał”, ale widocznie w narodzie cierpliwość znoszenia dopustów bożych przekroczyła w tym Roku Pańskim granice tolerancji na niefrasobliwość Patronki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz