sobota, 27 listopada 2010

Benedykt XVI - Il Papa Moderno ?

Sensacja goni sensację ! Benedykt XVI udzielił wywiadu, w którym warunkowo dopuszcza stosowanie prezerwatyw ! Uff, co za ulga dla milionów chrześcijan ! Media zelektryzowane tym newsem przekazują opinie zszokowanych „konsumentów”. W większości B16 otrzymuje zachwycone komentarze.
I nie dziwota. Ktoś, kto spowiadał się latami z tego seryjnego grzechu i otrzymywał każdorazowo stosowną pokutę, może jednak poczuć się poszkodowanym. Czy w związku z tym przysługuje mu jakaś rekompensata od Kościoła za czas zmarnowany na mamrotaniu pokutnych litanii ?
Może jakiś odpust ?
Kościół jest nie rychliwy, ale sprawiedliwy. Dużo gorzej miał przecież spalony na stosie w 1600 roku Giordano Bruno. Trzeba było czekać setki lat, aby go oficjalnie zrehabilitowano.
Co już jednak nie zrobiło wspomnianemu żadnej różnicy.

Zastanawiam się też dlaczego akurat teraz B16 wpadł na ten nowatorski pomysł.
Czy ktoś z jego bliskiego otoczenia (bo przecież nie on sam) w wyniku stosowania tej, nazwijmy to subtelnie, osłony organu, nabawił się ostrego kompleksu winy i wywołał empatię u szefa Kościoła ?
Czy też chodzi tu o zmniejszenie liczby poczęć kapłańskich ?
Bo o roli prezerwatyw w zapobieganiu rozprzestrzeniania się AIDS było wiadomo od bardzo dawna *.
A może najzwyczajniej w świecie Duch Święty podyktował wiekowemu przywódcy takie low-tech-owe rozwiązanie.
Co by nie powiedzieć, uważam, że trzeba z niego korzystać, bo nie wiadomo, czy następca nie wycofa się z tej deregulacji.

Nie bójmy się tego powiedzieć: B16 ze skostniałego ascetycznego starca zmienia się na naszych oczach w nowatorskiego kościelnego lidera XXI wieku. Nie wymagajmy od razu zniesienia celibatu i powołań niewiast do kapłaństwa. Nastąpi to w swoim czasie – za rok lub za 300 lat – ale nastąpi.

Czy nie jest to jednak arcybzdura, że dzisiejsza opinia starszego jegomościa z Watykanu, który z kobietami miał może jedynie śladowy kontakt, wstrząsnęła opinia publiczną na całym świecie ?
W jakim świetle stawia to ludzkość, która wierzy w nieomylność głowy Kościoła ?

I w to, że istnieje taki Ktoś, kto patrzy na każdego z nas z góry i notuje każde wykroczenie przeciwko każdemu z 10 przykazań, a gdy ich dokonamy, skaże nas na wieczne katusze w ogniu piekielnym.
Jednocześnie kochając nas bez granic...

Inna refleksja: Jeżeli jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo boże, to warto rozejrzeć się dookoła siebie. Co widzisz ? Zbrodnie (indywidualne i masowe), korupcja, narkomaństwo, pedofilia, chciwość, oszustwo itp. Podobieństwo boże ? Chyba jednak nie do końca.
Gdyby tak było, to Bóg zostałby za takie partactwo wyrzucony z roboty poza granicę wszechświata.
Tak w ogóle to myślę, że jest on na pewno facetem. Znając moją perfekcyjną żonę, nie wyobrażam sobie, aby kobieta była zdolna do takiej megafuszerki.

Patrząc więc na wspomnianą megafuszerkę, postanowiłem zamiast w Boga uwierzyć w słońce. Każdy kto mnie zna, wie jak bardzo kocham słońce. Najlepiej gra mi się w tenisa w samo południe w największy skwar.
I nikt mi teraz przynajmniej nie ściemnia o Tym tam na górze. Słońce widzę na własne oczy. Słońce daje życie, ciepło, rośliny kwitną, owoce dojrzewają, słońce wspaniale oświetla krajobrazy, odbija się w wodzie, pozwala mi robić piękne zdjęcia. Owszem, czasami powoduje raka skóry, ale przynajmniej nie ukrzyżuje i nie skarze na męki piekielne. Nie wyciąga od nikogo pieniędzy na tacę „co łaska”, nie każe śpiewać drętwych pieśni, ani maszerować z pielgrzymkami. Nie każe modlić się do siebie, tak jak Bóg. Pokornie, błagalnie. Modlić się o lepszą pracę, o bogatych mężów dla córek, o nowy samochód, o lepsze zarobki itd.

Przy okazji zauważmy też, że większość tych modlitw ma miejsce w niedziele – Jego dzień wolny od pracy.
(Może dlatego nie spełnia wszystkich naszych oczekiwań).
Wtedy, w niedziele właśnie, lecą w niebiosa falami modlitwy o cofnięcie się wód powodziowych, lub z kolei o deszcz, o szczęśliwe lądowanie we mgle na zagranicznym lotnisku, o pomyślny przebieg operacji trzustki brata, powiększenia biustu bratowej. Syna aresztowano za włamanie – modlitwa o łągodny wyrok, może uniewinnienie...

Z drugiej jednak strony Kościół głosi, że Bóg wie najlepiej co ci potrzeba.
A jeżeli akurat modlisz się o to co nie znajduje się w bożym zapisie co do ciebie ? I jeżeli Bóg nie spełni twoich oczekiwań i nie zrealizuje twoich postulatów ? Co wtedy ? Obrazisz się na Niego ? Nie, powiesz sobie pokornie: Bóg tak chciał.
No to po co się wogóle modliłeś ? Taka modlitwa to strata czasu i frustracja w jednym.

Na koniec przypomniałem sobie o moim znajomym, który zwierzył mi się ostatnio, że wracał szybko samochodem z Lublina do stolicy z żoną - on w stanie odzwierciedlającym 0,5 litra wypitego alkoholu. Żona (magister ekonomii z poczuciem humoru), która zawierała w swoim organizmie nieco mniejszą jego objętość, zwracała mu podczas jazdy wielokrotnie uwagę: Marek, jedziesz zygzakiem, przez co niepotrzebnie wydłużasz dystans do domu.
W takich momentach znajomy, zdając sobie sprawę ze swojej niepełnej sprawności umysłowej, żarliwie odmawiał raz po raz: Pod twoja obronę itd.
W konkluzji stwierdził, iż podróż wzmocniła go we wierze, gdyż oboje dojechali bezpiecznie do celu. I tak oto niewątpliwie naganna jazda po pijaku zbliżyła mojego znajomego do Pana... Widać tu jasno jak przebogata jest paleta forteli stosowanych przez Niego w celu zdobywania sobie popularności wśród kierowców.

Takie bliższe i dalsze refleksje przychodzą mi do głowy, gdy czytam o rzekomo epokowym przełomie zainicjowanym przez sympatycznego starszego pana na Watykanie w Roku Pańskim 2010.

_____________________________________________________________

* Mimo to w Kenii, biskupi katoliccy urządzali coroczne uroczyste palenie prezerwatyw w Nairobi, głosząc wszem wobec, iż prezerwatywy nie chronią przed zarażeniem – wbrew oficjalnej opinii WHO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz