Spisek kilku kelnerów działających
na zlecenie póki co niezidentyfikowanych sił, spowodował
największy kryzys polityczny Rzeczpospolitej. Opozycja wyszła z nor
i ziemianek, bo takiej okazji do zmasowanego ataku na rząd,
przepuścić nie sposób.
Na ostatniej sesji Sejmu pokazali się
na mównicy niewidziani dotychczas opozycyjni posłowie, którzy w
jednominutowych wystąpieniach dali wyraz swemu bezbrzeżnemu
oburzeniu i obrzydzeniu.
Marionetki Prezesa Jarosława K.
nie pozostawiły na PO suchej nitki. Aż do szczegółowego
wyliczenia wymyślnych potraw spożytych w VIP-owskich salach
restauracyjnych. Niech biedny lud zobaczy jak dogadzają sobie
rządzący w nierządnej III RP.
W sumie nie mam za złe PO-wcom, że
żrą w dobrych knajpach – w końcu minister nie musi stołować
się w McDrivie, i szamać Big Maca tylko po to, aby nie podpaść
ludowi pracującemu.
Natomiast, jeżeli twierdzi, że to
prywatne spotkanie, to niech, skąpy dziad, zapłaci prywatną kartą.
Płacenie służbową w takim przypadku to krańcowe skąpstwo,
głupota i arogancja w jednym. Rodzi się pytanie: ile kosztują
takie knajpiane, a prywatne, spotkania polskich polityków w skali
roku ?
Czy zapłacili stosowne podatki od
prywatnych posiłków opłacanych służbowymi kartami ? Nie sądzę,
a uważam, że to spore sumy, wyższe niż cena wszystkich zegarków
debilnego narcyza, ex-ministra Sławomira N.
Gdyby takie sytuacje miały miejsce w
protestanckiej Skandynawii, wyczulonej na m.in. niezapłacenie
podatków od prywatnych posiłków, które delikwent wpisuje w koszty
firmy, kontrola skarbowa uczyniłaby jego życie jednym pasmem
stresów... O kosztach nie wspomniawszy.
Gdyby był to polityk, byłoby już po
karierze.
Zresztą niedawny przykład z Niemiec
(byłego już prezydenta Christiana Wulffa), pokazuje, że nikt w
przyzwoitym państwie nie stoi ponad prawem, a szczególnie politycy.
Zrozumiałe, że nasi polscy katoliccy
liderzy, szczególnie ci którzy już przez 7 lat są u władzy,
nabyli z czasem takiej arogancji, że bezbrzeżna chciwość każe im
obciążać nas podatników nawet za żarcie, które wbijają
prywatnie w swoje brzuchy.
Z kolei wulgarny język ich
„konwersacji” okołobiesiadnej nie oburza mnie zupełnie.
Podczas takiego prywatnego spotkania mogą sobie panowie – gdyby za
nie płacili z własnej kieszeni - kląć, głośno bekać i
puszczać cuchnące bąki, kogo to obchodzi ? W końcu politycy to
odzwierciedlenie naszego dumnego narodu, to tacy sami ludzie jak
zwykli przechodnie, czy kierowcy samochodów jadący obok ciebie.
Duży ich procent to chamy i prostaki.
Polskie elity polityczne to szczególny
rodzaj elit.
Inny aspekt wyjątkowej głupoty i
arogancji wykazanej przez naszych „wybrańców”, to poruszanie w
knajpach spraw, które można oględnie nazwać delikatnymi,
kontrowersyjnymi lub na granicy prawa. Myślę, że to dobrze, iż
ten szlam konwersacyjny ujrzał światło dzienne, bo powinno
to być przestrogą dla następnych „wybrańców narodu”. Na
jakiś czas, bo każda ekipa po paru latach przy żłobie nabywa
bezkarności i arogancji, czuje że wszystko jej wolno. To wynik
nieuchronnej degeneracji każdej władzy w dłuższej perspektywie
czasowej.
Dlatego zresztą demokracja przewiduje
kadencje i wybory.
Fakt, że polski minister spraw
wewnętrznych i zarazem koordynator d/s służb specjalnych nie
ma świadomości, że może być poza biurem podsłuchiwany przez
bardzo różne osoby, to kolejny przykład skrajnej głupoty i braku
wyobraźni tego prawnuka noblisty. Na takim stanowisku brak wyobraźni
to stałe zagrożenie bezpieczeństwa państwa.
Żadnej szkody natomiast nie narobił
nam, według mnie, min. Sikorski. Chociaż racja stanu
nakazuje Polsce przytulanie się do USA w ramach oficjalnej polityki
rządu, to jednak dobrze, aby Obama rozumiał, że usłużni Ameryce
Polacy czują się de facto „dymani” przez jego kraj od wielu
lat.
Tego Radek nie mógł powiedzieć mu w
oczy, natomiast obecny przypadkowy sposób przekazu jest jedyną
(chociaż niezamierzoną) formą, która powinna dać do myślenia
Prezydentowi O.
Potężny ładunek informacyjny zawarty
w sączonych stopniowo przeciekach WikiLeaks nie zachwiał Stanami i
ich aliansami z aliantami, więc to co powiedział Sikorski o
robieniu laski niewdzięcznemu sojusznikowi, to delikatna słowna
pieszczota. Spoko, katoliccy panikarze z PiS, amerykański „murzyn”
nas nie opuści.
A gdyby nawet, to i tak nie zginiemy,
bo mamy w odwodzie Maryję Królową Polski – w polskiej hierarchii
stoi Ona dużo wyżej od Obamy.
Jednak, nie da się ukryć, że nasi
rządowi biesiadnicy zatracili już dawno poczucie rzeczywistości,
arogancja zastąpiła im umiar i rozsądek, gadają i bełkoczą
bzdury, czują się bezkarni w swojej nonszalancji. Dlatego, ponieważ
wisi nam nad głowami jak czarna chmura, piekielny zestaw
potencjalnych liderów - (Kaczor+Korwin) – obecnych gadatliwych
ministerialnych przywódców należy się pozbyć.
Niepozbycie się ich będzie dla nich
sygnałem, że „hulaj dusza, piekła nie ma” i jak mówią
Amerykanie: Anything goes.
Więc albo Tusk dokona szerokiej
czystki i wykaże nieodzowne w przypadku lidera jaja, albo polegnie
razem z koleżankami i kolegami platformersami.
Jego obecne gadanie o absolutnym
priorytecie identyfikowania mocodawców i ich motywacji do zniszczenia rządu podsłuchami, a odłożeniu na później analizy
i oceny merytorycznej nagranych na taśmach chamskich bełkotów, przypomina mi taki kawał:
Wraca mąż do domu i zastaje w nim
zapłakaną żonę, która pakuje w pośpiechu walizki.
- Co robisz?! - pyta. - Odchodzę! Zdradziłeś mnie! - odpowiada żona
i rzuca w niego plikiem zdjęć, na których widać jak uprawia on seks z kochanką.
Mąż ze spokojem przegląda zdjęcia po czym zwraca się do żony:
- Kochanie, uspokój się! Wszystko się ułoży! Musimy tylko wyjaśnić,
kto te zdjęcia zrobił i dlaczego chce zniszczyć nasze małżeństwo...
- Co robisz?! - pyta. - Odchodzę! Zdradziłeś mnie! - odpowiada żona
i rzuca w niego plikiem zdjęć, na których widać jak uprawia on seks z kochanką.
Mąż ze spokojem przegląda zdjęcia po czym zwraca się do żony:
- Kochanie, uspokój się! Wszystko się ułoży! Musimy tylko wyjaśnić,
kto te zdjęcia zrobił i dlaczego chce zniszczyć nasze małżeństwo...
Zgadzam się w pełni z tym co napisałeś i tylko doałby od siebie, że tak dzieje się w Polsce od 25 lat. Myślę, że nie wystarczy szeroka czystka w wykonaniu premiera Tuska. Potrzebna jest bardzo szeroka czystka na polskiej scenie politycznej - taka, która oderwałaby od koryta całą styropianową elitę polityczną, która działa w naszym kraju od 1989 roku. Należy rozbić panoszący sie układ Po-PiS-PSL-Tr i Spółka czyli towarzystwo wzajemnej adoracji. pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKaziku, masz rację, ale po wypłukaniu całej obecnie rządzącej styropianówki i tej przebierającej nogami w oczekiwaniu na swoją kolejkę do żłoba, kto nam zostaje na sitku ?
UsuńMłodzi narodowcy to trucizna polityczna.
Polska miała zawsze problemy ze znalezieniem dobrych przywódców.
Szczególnie w czasie braku zagrożenia z zewnątrz. Które oby nas dalej omijało...