Mamy Polaka Przewodniczącego Rady
Europejskiej. To ważne historyczne wydarzenie, szczególnie w
obecnym, najeżonym konfliktami świecie. Na pewno dla nas okazja do
radości i dumy. To przecież drugi Polak, którego wybrało tak
szerokie międzynarodowe gremium. Jego akurat jednogłośnie.
Reakcje całej opozycji są ostrożnie
pozytywne – nie wypada dzisiaj otwarcie atakować Tuska, chociaż
dla Kaczyńskiego to kolejny zawód, bo brak okazji do szydzenia z
klęski „najgorszego” Premiera, gdyby ten ostatecznie nie został
wybrany.
Rosja też nie ma okazji do
tryumfalizmu, bo Polak ten nie jest postrzegany jako stronnik Putina.
Musi więc Putin konsekwentnie podążać dalej trasą, którą sam
sobie wytyczył – dalsza systematyczna destabilizacja Ukrainy,
wyrąbanie niezbędnego komunikacyjno-zaopatrzeniowego korytarza
Rosja-Krym przy stałej obserwacji reakcji świata zachodniego, czyli
Unii i Stanów.
Dopóki Unia i Stany nie implementują
kolejnego etapu sankcji gospodarczych, Putin spieszy się z dalszym
okaleczaniem Ukrainy, aby jak najszybciej oderwać jej wschodnią
(przemysłową) część, która razem z Krymem stanowiłaby
(częściowo osadzony historycznie) twór zwany „Noworosją”,
twór który byłby mocnym wasalnym buforem przed resztą Ukrainy.
Niezły plan, jak na mocarstwo jądrowe w trakcie mozolnego
odzyskiwania utraconego po 90-tym roku imperium.
Zawoalowane groźby ewentualnego
ataku na kraje bałtyckie, włączając w to Polskę, nie powinny
być w tym momencie traktowane poważnie. Myślę, że są póki co
używane przez ludzi Putina jako akompaniament do obecnych operacji
wojskowych, aby podkreślić determinację Kremla w realizacji planów
ukraińskich. I jako niezobowiązujący sondaż reakcji Zachodu.
Według pogłosek co do planów Kremla
w średniej perspektywie czasowej (do końca b. roku) powinno
nastąpić faktyczne połączenie Krymu z Rosją (duuużo szerszy
korytarz, niż proponowany przez Hitlera Polsce w 1939r.). Inaczej
przecież, dotychczasowe działania Kremla nie miałyby niezbędnego
„wykończenia”.
Wraz z w/w „wykańczaniem” i tym
samym uświadamianiem Zachodu co do strategicznych intencji Putina –
i tu myślę, że Tusk ma do spełnienia historyczną rolę on
site „szkoleniowca” w UE - będzie wzrastało
napięcie międzynarodowe. Zachód musi sobie niestety zdać sprawę,
że brak położenia tamy konsekwentnym działaniom pro-imperialnym
Rosji, nie będzie skutkował jedynie, jak to ma miejsce obecnie,
niezarobionymi pieniędzmi na handlu maszynami i technologiami, ale
konsekwencje braku jedności Zachodu co do podjęcia jak najszybciej
dużo ostrzejszych działań ekonomicznych, mogą zachęcić Rosję
do jeszcze bardziej zuchwałych posunięć i żądań. Obecne żądania
i działania są dowodem na to, że kierownictwo na Kremlu w
ostatnich miesiącach nie tylko kontroluje sytuację, ale i jest już
samo kontrolowane przez eskalowane przez siebie procesy.
Point of no return ?
Mam nadzieję, że nowy
Przewodniczący Donald Tusk jak najszybciej opanuje w tym celu
przynajmniej język angielski, który, szczerze mówiąc, powinien
mieć po tylu latach intensywnych kontaktów międzynarodowych,
opanowany i wyszlifowany na maksa. Może nie uczył się go
pilnie nie będąc pewnym wyboru na obecne stanowisko,w czym
przypominał by ś.p. Jana Himilsbacha, gdy zapytano go, czy nie
nauczyłby się tego języka do roli w „Liście Schindlera”.
Odpowiedział, że może i by się nauczył, ale jeżeli ostatecznie
podejmie ten trud, a go mimo to nie wybiorą do roli, to zostanie z
tym angielskim jak ch..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz