Jak przebiegło to pierwsze ?
Dużą niespodzianką była
dynamiczna postawa Prezydenta, która mogła się podobać. Kandydat
Duda był wyraźnie nią zaskoczony i widać to było po jego
zachowaniu, wyrazie twarzy, mimice. Nie emanował pewnością
siebie, tak jak na spotkaniach z przyjaznymi sobie grupami wyborców,
które witały go na licznych, wyreżyserowanych przez lokalnych
działaczy PIS, mitingach.
Był Duda tez nie najlepiej
przygotowany merytorycznie przez swój sztab. Zagranie Jedwabnem było
chyba największym taktycznym błędem.
Ogólnie nasuwa mi się taka refleksja.
Znany znawca duszy ludzkiej, Adolf Hitler, w „Mein Kampf”,
napisał, że najskuteczniejszą motywacją do działania
człowieka jest strach. Nawet nie chęć zysku, czy władzy, ale
właśnie strach. W przypadku Prezydenta i jego sztabu to się akurat
sprawdza. Strach przed ostateczną wyborczą klęską, spowodowaną
swoją biernością i do niedawna nonszalancją, dał mu mocny
zastrzyk adrenaliny. Zobaczyliśmy innego Komorowskiego, niż tego,
do którego przyzwyczaił nas podczas swoich wywiadów, np. w TVN24.
Adrenalina u Prezydenta leje się na
ostatnim etapie kampanii strumieniami. Ilość przygotowywanych w
ostatnich dniach aktów prawnych, których adresatem ma być Sejm,
zdumiewa nawet jego zwolenników. Lepiej późno, niż wcale, ale
wielu nowych wyborców mu to nie przysporzy, bo widać, że główną
motywacją u niego jest strach przed porażką i gwałtowna chęć
pozyskania „kukizowców”.
Zresztą zgłaszać liczne inicjatywy
Prezydent może teraz swobodnie. I tak nic one nie znaczą bez
aprobaty rządu, a na to jest przed 24-tym maja raczej za późno...
Timing zgłoszenia deklaracji o
wieku emerytalnym, to też czysty oportunizm.
I jak to wszystko pogodzić z głoszoną
przez PO opinią, że Prezydent jest przewidywalny ?
Strach przed ewentualną klęską
dotyczy obecnie również Dudy. Nawet bardziej niż Komorowskiego, bo
ten już od 5 lat rezyduje w Pałacu. Natomiast Duda niesie na swoich
plecach wszystkie nadzieje Prezesa-promotora i jego ugrupowania,
które przez lata ponosiło bolesne porażki wyborcze i głodne jest sukcesu jak nigdy dotąd.
Obecnie, po dołączeniu do sztabu Dudy
Jacka Kurskiego, z pewnością Prezydent musi się liczyć z bardziej
aktywną i agresywną postawą konkurenta. W nadchodzącej debacie
myślę, że wszystkie chwyty będą dozwolone, ponieważ żaden z
kandydatów do Pałacu nie ma już niczego do stracenia.
Istotne będzie, czy któryś z nich
przekroczy mocno granice dobrego smaku, czy da się porwać swojemu
temperamentowi, czy właściwie opanuje dynamikę swoich wypowiedzi,
aby pokazać Polakom, że jest jednocześnie sympatyczny, energiczny, prawdziwy, ale też i skuteczny w parowaniu ciosów przeciwnika i kontrowaniu go.
Jak zareaguje każdy z nich na
argumenty-niespodzianki drugiej strony, nad którymi pracują
intensywnie oba sztaby ?
Innymi słowy, w drugiej debacie, mowa
ciała finiszujących pretendentów przekona ostatecznie dotychczas
niezdecydowanych.
Wątków merytorycznych oczywiście
będzie wiele.
Komorowski musi zaatakować ponownie
m.in. szczodre i beztrosko rzucane obietnice wyborcze Dudy. Obietnice
rzucane na zasadzie: „Nikt wam nie da tyle, ile ja wam mogę
obiecać”.
Wiadomo jednak, że gdyby w przyszłości
dawni wyborcy Prezydenta Dudy mieli pretensje co do niezrealizowanych
„ambitnych” obietnic, łatwo mu będzie wytłumaczyć się, iż
są one planowane na dłuższą perspektywę czasową, lub zwalić
swoje niepowodzenia na brak współpracy innych partii w Sejmie.
A tak
na marginesie nadchodzącej drugiej debaty: Strach przed
ostateczną klęską formacji post-PZPR-owskiej nakazał
Millerowi polecenie członkom swojej partii głosowania na Dudę w
niedzielnych wyborach. Liczy na ewentualny sojusz z PISem, który
uchroniłby go (i malejącą gromadkę członków) przed zniknięciem
ze sceny politycznej na lata.
Już Prezes wskaże mu w odpowiednim
czasie miejsce, na którym by go widział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz