środa, 20 maja 2015

Wybory, przed ostatnim starciem


Jak przebiegło to pierwsze ?

Dużą niespodzianką była dynamiczna postawa Prezydenta, która mogła się podobać. Kandydat Duda był wyraźnie nią zaskoczony i widać to było po jego zachowaniu, wyrazie twarzy, mimice. Nie emanował pewnością siebie, tak jak na spotkaniach z przyjaznymi sobie grupami wyborców, które witały go na licznych, wyreżyserowanych przez lokalnych działaczy PIS, mitingach.

Był Duda tez nie najlepiej przygotowany merytorycznie przez swój sztab. Zagranie Jedwabnem było chyba największym taktycznym błędem.

Ogólnie nasuwa mi się taka refleksja. Znany znawca duszy ludzkiej, Adolf Hitler, w „Mein Kampf”, napisał, że najskuteczniejszą motywacją do działania człowieka jest strach. Nawet nie chęć zysku, czy władzy, ale właśnie strach. W przypadku Prezydenta i jego sztabu to się akurat sprawdza. Strach przed ostateczną wyborczą klęską, spowodowaną swoją biernością i do niedawna nonszalancją, dał mu mocny zastrzyk adrenaliny. Zobaczyliśmy innego Komorowskiego, niż tego, do którego przyzwyczaił nas podczas swoich wywiadów, np. w TVN24.

Adrenalina u Prezydenta leje się na ostatnim etapie kampanii strumieniami. Ilość przygotowywanych w ostatnich dniach aktów prawnych, których adresatem ma być Sejm, zdumiewa nawet jego zwolenników. Lepiej późno, niż wcale, ale wielu nowych wyborców mu to nie przysporzy, bo widać, że główną motywacją u niego jest strach przed porażką i gwałtowna chęć pozyskania „kukizowców”.

Zresztą zgłaszać liczne inicjatywy Prezydent może teraz swobodnie. I tak nic one nie znaczą bez aprobaty rządu, a na to jest przed 24-tym maja raczej za późno...

Timing zgłoszenia deklaracji o wieku emerytalnym, to też czysty oportunizm.

I jak to wszystko pogodzić z głoszoną przez PO opinią, że Prezydent jest przewidywalny ?

Strach przed ewentualną klęską dotyczy obecnie również Dudy. Nawet bardziej niż Komorowskiego, bo ten już od 5 lat rezyduje w Pałacu. Natomiast Duda niesie na swoich plecach wszystkie nadzieje Prezesa-promotora i jego ugrupowania, które przez lata ponosiło bolesne porażki wyborcze i głodne jest sukcesu jak nigdy dotąd. 

Obecnie, po dołączeniu do sztabu Dudy Jacka Kurskiego, z pewnością Prezydent musi się liczyć z bardziej aktywną i agresywną postawą konkurenta. W nadchodzącej debacie myślę, że wszystkie chwyty będą dozwolone, ponieważ żaden z kandydatów do Pałacu nie ma już niczego do stracenia.
Istotne będzie, czy któryś z nich przekroczy mocno granice dobrego smaku, czy da się porwać swojemu temperamentowi, czy właściwie opanuje dynamikę swoich wypowiedzi, aby pokazać Polakom, że jest jednocześnie sympatyczny, energiczny, prawdziwy, ale też i skuteczny w parowaniu ciosów przeciwnika i kontrowaniu go.

Jak zareaguje każdy z nich na argumenty-niespodzianki drugiej strony, nad którymi pracują intensywnie oba sztaby ?

Innymi słowy, w drugiej debacie, mowa ciała finiszujących pretendentów przekona ostatecznie dotychczas niezdecydowanych.

Wątków merytorycznych oczywiście będzie wiele.

Komorowski musi zaatakować ponownie m.in. szczodre i beztrosko rzucane obietnice wyborcze Dudy. Obietnice rzucane na zasadzie: „Nikt wam nie da tyle, ile ja wam mogę obiecać”.

Wiadomo jednak, że gdyby w przyszłości dawni wyborcy Prezydenta Dudy mieli pretensje co do niezrealizowanych „ambitnych” obietnic, łatwo mu będzie wytłumaczyć się, iż są one planowane na dłuższą perspektywę czasową, lub zwalić swoje niepowodzenia na brak współpracy innych partii w Sejmie.

A tak na marginesie nadchodzącej drugiej debaty: Strach przed ostateczną klęską formacji post-PZPR-owskiej nakazał Millerowi polecenie członkom swojej partii głosowania na Dudę w niedzielnych wyborach. Liczy na ewentualny sojusz z PISem, który uchroniłby go (i malejącą gromadkę członków) przed zniknięciem ze sceny politycznej na lata.

Już Prezes wskaże mu w odpowiednim czasie miejsce, na którym by go widział.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz