niedziela, 7 lutego 2016

Lider pilnie poszukiwany



Mijają kolejne miesiące, a w sprawie najważniejszej, czyli w sprawie uchodźców islamskich, nic zasadniczo się nie zmienia. Zmienia się wreszcie, co prawda, stosunek do nich w Skandynawii, zmienia się w Niemczech, Austrii, ale skutki tych zmian ograniczają się do coraz powszechniejszej zgody, iż tak dalej, jak dotychczas, nie może być.
Że trzeba będzie może odesłać kilkanaście tysięcy młodych spryciarzy islamskich z powrotem do ich domów, nawet fundując im loty charterowe. Jeżeli nawet to faktycznie nastąpi, upłynie sporo wody w unijnych rzekach. Rzeki uchodźców do Unii płyną szybko, w kierunku przeciwnym - prawie wcale.

Każdy dzień w którym kilka do kilkunastu tysięcy uchodźców ląduje w Grecji, czy we Włoszech lub Francji, w styczniu już w sumie 50.000 - a to przecież zima - politycy europejscy, a szczególnie Niemiec i Austrii spędzają czas na nie kończących się dyskusjach i sporach mających na celu ustalenie spójnej i skoordynowanej polityki i planu postępowania, w tej najważniejszej od powstania Unii sprawie. Działają doraźnie, strategii brak.

Uważam, że nie wolno już znęcać się nad panią Merkel, której tak trudno przyznać się do popełnienia kardynalnego megabłędu, który wstrząsnął tak skutecznie mieszkańcami targanych zbrojnymi konfliktami krajów, że uwierzyli bezgranicznie faktycznemu liderowi (liderce) Unii w jej hasło: „Wilkommen !” i rozpoczęli wielką inwazję na kompletnie nieprzygotowaną Europę.

Nie warto się nad nią znęcać szczególnie w Polsce, ponieważ w przypadku niewykluczonego z dzisiejszej perspektywy, rozpadu Unii, nasz kraj straciłby najbardziej.
Wystarczy zajrzeć do podręcznika historii, aby zdać sobie sprawę, że Polska od stuleci nie żyła w Europie tak stabilnej politycznie. I tak nie zagrożonej wielkimi wojnami i wrogimi a silnymi sąsiadami. Z pewnością unika to uwadze obecnego pokolenia, które miało styczność z kataklizmami wojennymi jedynie przez oglądanie filmów dokumentalnych i fabularnych.

Dlatego tak łatwo jest politykom PiSu szerzyć hasła o polityce „wstawania z kolan” i wzbudzać resentymenty odnośnie Niemców.
I tak jak historyczną głupotą była polityka „Wilkommen !” zachodniego sąsiada, tak głupotą jest próba obecnego mizdrzenia się PiSu do wschodniego Wielkiego Brata – może zwróci nam łaskawie wrak Tupolewa. A jeżeli nawet łaskawie zwróci, to co ? Co mamy na tym do zyskania ? Chyba tylko Prezes utwierdzi się w przekonaniu o swojej wielkości.

Przecież od wielu już lat to Niemcy są naszym bezspornym sojusznikiem i państwem, które w Europie jest najbardziej dynamiczną gospodarką, przyjmującą 28% naszego eksportu. Próba tworzenia nowego kształtu Unii przez ministra Waszczykowskiego, w oparciu o Grupę Wyszehradzką nie ma sensu. 
Jest to tylko realizacja chorej, bo niespójnej wizji Prezesa: postawimy się Niemcom, zapewniając jednocześnie o naszym jednoznacznym poparciu dla Unii, której przewodzą, równocześnie potwierdzając związek PiSu z ugrupowaniem unijnym mającym na celu zniszczenie Unii, wzmocnimy chybotliwy politycznie Trójkąt, zorientowany coraz mocniej na Wielkiego wschodniego Brata.
Jako zastępstwo za Niemcy, naszą nową kotwicą unijną ma być premier Cameron, który ma ewentualnie poprzeć ideę Prezesa utworzenia bazy NATO w Polsce.
Wlk. Brytania odbiera tylko 6% naszego eksportu i na dzisiaj jest najbardziej niepewnym członkiem Unii, ale dla PiSu jest od dzisiaj naszym głównym przyjacielem.

Chore wizje megalomańskiego Prezesa biorą się z tego, iż jest on wyjątkowym ksenofobem, nigdy nie był zagranicą, poza podróżami służbowymi, nie zna obcych języków, a przewodzi faktycznie sporemu europejskiemu państwu, w dobie potrzeby niezbędnych i intensywnych zagranicznych kontaktów osobistych i osobistego nawiązywania korzystnych dla Polski sojuszów.
Cechuje Prezesa wielka nieufność do libertyńskiego Zachodu i kompleksy każące mu stale „stawiać się” Niemcom na starej zasadzie: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”. Stąd biorą się m.in. bezsensowne, a buńczuczne wypowiedzi jego „kukiełki”, ministra Ziobro i innych "kukiełek", sojuszników PiS.

Uważam, że właśnie teraz Polska powinna jednoznacznie wspierać Niemcy, chociaż to pani Kanclerz świadomie (a może przez brak wyobraźni) spowodowała obecny kryzys.
Wszelkie dąsy i próby przeorientowania polityki zagranicznej na Grupę Wyszehradzką są dla Polski szkodliwe. Werbalne demonstracje PiSu, polegające na wzmożonej krytyce uchodźczej polityki Niemiec, jako wyraz naszej podmiotowości w Europie, akurat teraz, są dla Polski szkodliwe. A zbawienne dla wschodniego Wielkiego Brata, który zapewne codziennie modli się żarliwie o rozpad Unii, zanim zapadnie w sen.
Modli się też zapewne o zdrowie Prezesa, swojego faktycznego sojusznika w tym dziele destrukcji.
Obecne Niemcy maja jako Kanclerza panią Merkel, po części Polkę. Wraz z Prezydentem Gauckiem pochodzą z NRD, znają komunę tak jak my. Nigdy dotychczas nie mięliśmy takich przyjaznych i rozumiejących nas partnerów po drugiej stronie Odry. Wykorzystajmy to.

Jak mamy wesprzeć Unię ?

Jeżeli tak bardzo nie chcemy widzieć w Polsce muzułmanów, to powinniśmy przeznaczyć w kolejnych latach poważniejsze niż obecne 3 mln Euro (mniej niż Węgry i Czechy), sumy, na wsparcie syryjskich uchodźców w Turcji w jej heroicznym wysiłku utrzymania 2,5 mln uchodźców na swoim terenie. To posunięcie doraźne.

Na dłuższą metę należy pilnie porozumieć się, co do ustanowienia nowych procedur prawnych, umożliwiających szybkie przymusowe odsyłanie uchodźców do kraju ich pochodzenia, a nie pierwszego kraju do którego przybyli.
Pogrążona w kryzysie gospodarczym Grecja, nie wytrzyma obecnej i przyszłej fali docierającej do jej wysepek. Trzeba rozważyć zaangażowanie odpowiedniej flotylli statków do tego celu. Również samolotów.

Unia musi w ten sposób pokazać przyszłym uchodźcom, że nie mają na co liczyć lądując na europejskich wybrzeżach.
Obecna sytuacja jest par excellence wyjątkowa w dziejach Europy i wymaga wyjątkowych posunięć. Inaczej padnie nie tylko Unia, ale i poszczególne gospodarki krajów „frontowych”.
Nie mówiąc o konfliktach etnicznych (miejscowi-uchodźcy, uchodźcy z Afganistanu-uchodźcy z Syrii, Afryki Płn. itd), rozwoju chorób i epidemii w obozach dla nowo-przybyłych.
Jak możliwa jest jakakolwiek integracja, gdy brakuje wciąż miejsc do spania, lekarzy, policjantów, ogrzewanych kontenerów itd. itp. ?
Ile czasu wytrzymają sami uchodźcy w prymitywnych miejscach noclegowych bez wystarczającej ilości węzłów sanitarnych i bez jakiejkolwiek prywatności ?
Ile czasu wytrzyma miejscowa ludność miast i miasteczek z wałęsającymi się po ulicach młodymi facetami poszukującymi aktywnie miejscowych dziewczyn do zaspokajania swoich zrozumiałych potrzeb ?
Jak długo niemiecka ludność będzie spokojnie tolerować stale powiększające się getta, aż Pegida i podobne ruchy zdestabilizują ich kraj i Europę ?

Na wygaszanie konfliktów zbrojnych w państwach Afryki i Bliskiego Wschodu nie ma po prostu czasu. Rosję należy powstrzymać przed nalotami na północną Syrię, dokonywanymi celowo po to, aby zwiększyć marsz uchodźców do Turcji i pogłębić europejski kryzys.

Jeżeli przyszli uchodźcy nie uświadomią sobie, że nie można liczyć na wygodne urządzenie sobie życia, pasożytując na europejskim dorobku wielu dziesięcioleci, to w przeciągu kilku lat odmienią oni oblicze Europy na zawsze. I zamiast „ubogacić”, zniszczą delikatną tkankę stabilności obecnej Europy.

Wiadomo, że stworzyć konsensus w ramach Unii jest niezwykle trudno, ale nie można dopuścić, aby okoliczności przerosły nasz europejski instynkt samozachowawczy i naszą wyobraźnię oraz szybkość reakcji.

Jak zawsze w ostrym kryzysie potrzebny jest silny i skuteczny lider-wizjoner.
Kto w Europie wejdzie w tę (epokową) rolę ??

Jarosław Polskęzbaw jest, póki co, zajęty...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz