środa, 7 maja 2014

Ruskie wejdą ?

W obecnym okresie wiele osób w Polsce zadaje sobie to pytanie, chociaż przeważnie w bardziej eleganckiej formie: czy odczuwamy osobisty niepokój, zagrożenie, w obliczu wydarzeń rozgrywających się na Ukrainie ? Zgodnie z wynikami ankiet i sondaży, ponad połowa Polaków taki niepokój odczuwa.

W dodatku nasz premier (oby żył wiecznie, pomimo posiadania dziadka w Wehrmachcie), palnął swojego czasu coś na temat dzieci i rozpoczęcia ich roku szkolnego i wywołał tym dodatkowe obawy. Dzienniki telewizyjne na świecie rozpoczynają swoje wiadomości newsami z Ukrainy i można już niestety powiedzieć, że 69 lat po zakończeniu II wojny światowej mamy w Europie poważne, chociaż chwilowo tylko potencjalne, zagrożenie.

W licznych dyskusjach pojawia się wciąż kluczowe pytanie: czy Putin jest zrównoważony psychicznie, co poddała w wątpliwość Merkel stwierdzając, że stracił poczucie rzeczywistości, czy też wkrótce przerwie on eskalację napięć w tym regionie, bo zrozumie, że gospodarki Rosji nie stać na konfrontację ekonomiczną z potężnym finansowo i militarnie Zachodem.
Chociaż widać jak na dłoni, że Zachód to póki co, politycznie, kolos na glinianych nogach i że wielu jego przywódcom brakuje jaj i perspektywicznego myślenia.
Sprzedając od lat Rosji i wszelkim najbardziej autorytarnym państwom nowoczesne technologie wojskowe i zaawansowane technologicznie wyroby, faktycznie w dłuższej perspektywie czasowej dają reżimom nóż, którym w przyszłości mogą zostać zarżnięci. Chciwość ludzka nie zna granic.

Wydaje mi się, że istotne w próbie zrozumienia motywów kierujących postępowaniem Putina, jest zastosowanie przez nas empatii, zarówno emocjonalnej, jak i poznawczej.

Prezydent Putin od początku panowania postrzegany był przez tzw. Zachód jako kandydat do elit światowych, po ewentualnym osiągnięciu przez Rosję standardów w dziedzinie swobód obywatelskich, demokracji, przestrzegania reguł wolnego handlu itp. Standardów zdefiniowanych przez Zachód, który przygląda się uważnie i decyduje, czy Rosja spełnia te standardy i można ją do pewnych światowych gremiów przyjąć, czy jeszcze na to za wcześnie. To protekcjonalne podejście Zachodu, nie ważne czy słuszne, czy nie, nie mogło się podobać Putinowi, mega-bogatemu (ponad 50 mld dolarów prywatnych aktywów), inteligentnemu i ambitnemu kagiebiście, który przewodzi dosyć dużemu krajowi - jak popatrzeć na atlas geograficzny. I z surowcami, które napędzają rozwój Unii Europejskiej i państw NATO. Putin był cierpliwy, ale od dawna można było dostrzec w jego języku ciała podczas spotkań z zachodnimi liderami, że jeżeli coś odczuwa do nich, to mówiąc delikatnie, jest to zdecydowany brak sympatii, a przynajmniej od zeszłego roku poczucie pewności siebie i wyższości, graniczącej z arogancją.
Poza tym, Putin dużo lepiej rozumie Zachód, niż Zachód rozumie jego i Rosjan, i myśli o dwa ruchy do przodu wyprzedzając posunięcia przeciwnika. Nie wierzę, że nie przewidział sankcji Zachodu i że stracił poczucie rzeczywistości. Myślę, że działa pragmatycznie i spokojnie. A to, że Rosja straciła na dziś 100 mld dolarów, miał wkalkulowane w koszty „Operacji Ukraina”. Po drugie, umie stwarzać problemy, by je następnie spektakularnie rozwiązać. Po trzecie nie wystarcza mu to, że przeciwnika pokona. Przeciwnik musi stracić ochotę do dalszej walki chyba, że na zasadach określonych przez zwycięzcę.
Podsumowując, Putin spełnia z dużą nadwyżką kryteria winner profile:

wierzy w siebie
podejmuje ryzyko
ciężko pracuje na swoje sukcesy
jest zdeterminowany w dążeniu do celu
jest cierpliwy
jest głodny wielkiego sukcesu na miarę największych carów

Pamiętajmy, Putin został przez Zachód doceniony na tyle że m.in. wybrano go jako osobowość roku 2013 przez dziennik „TheTimes”. Czy to się komu podoba, czy nie, jest bardzo liczącym się w świecie mężem stanu i będzie działał zgodnie ze swoim statusem, na który sam zapracował latami.
Gdybyś był Putinem, czy wygasiłbyś „Operację Ukraina” na tym etapie ?
To pokrótce, co do próby empatii emocjonalnej.

A teraz co do empatii poznawczej.
Iskrą zapalającą długi lont była działalność Zachodu z Polską na czele (Majdan) mająca na celu wprowadzenie Ukrainy do UE i w dalekiej perspektywie do NATO. Tak mocne wsparcie prozachodnich tendencji mogło być zaskoczeniem nawet dla bystrego obserwatora, jakim jest Putin. Nagła utrata lojalnego i generalnie spolegliwego Janukowycza wywołała na Kremlu burzę. Szczerze mówiąc, gdyby Ukraina stała się (nawet w odległym terminie) członkiem zarówno UE jak i NATO, to byłoby to największe wydarzenie polityczne od czasu upadku komunistycznego imperium.
To by, przyznajmy to uczciwie, było rzuceniem Putina (obecnie – czytaj: Rosji) prestiżowo na kolana.
Jeżeli więc kiedykolwiek miał ten ambitny przywódca chęć zaistnienia w historii świata, to musiał zacząć zdecydowanie działać. Zdecydowanie pokazać, że Zachód nie będzie go już nigdy traktował protekcjonalnie, jak kandydata czekającego w przedpokoju historii, ale że będzie odgrywał pierwszoplanową rolę, do której predestynuje go posiadanie władzy, prawie absolutnej, w kraju bogatym w surowce naturalne i posiadającego broń nuklearną. Obserwując świat, Putin zdaje sobie dobrze sprawę, że cała potęga Zachodu opiera się na sektorach finansowym, produkcyjnym i handlowym.
Sprytnie i bez trudu uzależnił Zachód od importu rosyjskich surowców energetycznych i od eksportu zachodnich wyrobów do Rosji. Oczywiście godząc się na nadmierne uzależnienie gospodarki Rosji od eksportu surowców, zaniedbał rozwój własnych inwestycji w innowacyjność i badania naukowe i nie wprowadził swojej ojczyzny na właściwy tor wszechstronnego rozwoju, ale to nie nasze zmartwienie. Również nie naszym zmartwieniem jest brak wolności mediów, czy swobód obywatelskich w Rosji, tak jak my, czyli Zachód, je pojmujemy. Rządy autorytarne to przecież wielowiekowa tradycja Rosji, a odzyskanie imperium=prestiżu, to nostalgiczne marzenie ogromnej większości obywateli. Dziwne i niezrozumiałe ? Znając historię Rosji i rozumiejąc duszę Rosjan, chyba nie.
I na tym tle pojawia się nagle problem z możliwym „przejęciem” sąsiedniej Ukrainy przez Zachód.
Dla Putina jest jasne, że UE jako niezbyt zintegrowana organizacja, o często sprzecznych interesach państw-członków, powolnym procesie decyzyjnym, szeregu naciskach poszczególnych grup interesu również wewnątrz krajów członkowskich, nie będzie w stanie przeciwstawić się skutecznie rosyjskiemu jedynowładztwu, ułatwiającemu szybkie i elastyczne podejmowanie decyzji. Czyli zaistniała wyjątkowo sprzyjająca sytuacja dla Putina do konfrontacji z dumnym, ale nieruchawym kolosem w celu pozbawienia go możliwości wpływu na Ukrainę i „zdobycia” jej ostatecznie dla siebie.

Czy jako hipotetyczny przywódca Rosjan, przespałbyś taką okazję ? Chyba nie.

Z powyższego bardzo powierzchownego szkicu empatycznego wynika dla nas Polaków jeden wniosek: „w tak pięknych okolicznościach przyrody” przywódca na Kremlu będzie działał teraz, albo nigdy ! Widać, że już dawno wybrał opcję: Teraz !
Dlatego można z całą pewnością przewidzieć, że „Operacja Ukraina” mająca na celu całkowite zdestabilizowanie tego kraju o zróżnicowanych lojalnościach narodowych jego mieszkańców, skompromitowanie jego tymczasowego rządu i wykazanie impotencji obecnej tymczasowej władzy – to cel strategiczny Kremla. Potencjalny problem dla Polski, ale i świata zachodniego polega na tym, że aktualne wydarzenia charakteryzują się eskalacją konfliktu i że chociaż Putin obecnie praktycznie kontroluje tę eskalację, obserwując bacznie reakcję bezjajowego Zachodu, zapatrzonego wyłącznie w zarabianie na handlu z Rosją, to nie można wykluczyć, że na jakimś etapie w przyszłości, to wydarzenia zaczną rządzić skalą konfliktu, a przywódcy po obu stronach staną się tych wydarzeń zakładnikami.

Putin natomiast, i to jest dla mnie oczywiste, w średniej perspektywie czasowej, podporządkuje sobie całą Ukrainę, a zachodni przywódcy razem z nim znajdą polityczną formułę, według której car zgodzi się na mało znaczące ustępstwa, tak by niechętny zdecydowanym sankcjom Zachód mógł zachować twarz i wrócimy do faktycznego business as usual.
A Ukraińcy ? A kogo oni, tak naprawdę, obchodzą ?

I na tytułowe proste pytanie: Czy Ruskie wejdą ? prosta odpowiedź brzmi: a po cholerę, wystarczy im, jeżeli dojdą do Bugu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz