W obecnym okresie wiele osób w Polsce
zadaje sobie to pytanie, chociaż przeważnie w bardziej eleganckiej
formie: czy odczuwamy osobisty niepokój, zagrożenie, w obliczu wydarzeń
rozgrywających się na Ukrainie ? Zgodnie z wynikami ankiet i
sondaży, ponad połowa Polaków taki niepokój odczuwa.
W dodatku nasz premier (oby żył
wiecznie, pomimo posiadania dziadka w Wehrmachcie), palnął swojego
czasu coś na temat dzieci i rozpoczęcia ich roku szkolnego i
wywołał tym dodatkowe obawy. Dzienniki telewizyjne na świecie
rozpoczynają swoje wiadomości newsami z Ukrainy i można już
niestety powiedzieć, że 69 lat po zakończeniu II wojny
światowej mamy w Europie poważne, chociaż chwilowo tylko
potencjalne, zagrożenie.
W licznych dyskusjach pojawia się
wciąż kluczowe pytanie: czy Putin jest zrównoważony
psychicznie, co poddała w wątpliwość Merkel stwierdzając, że
stracił poczucie rzeczywistości, czy też wkrótce przerwie on
eskalację napięć w tym regionie, bo zrozumie, że gospodarki Rosji
nie stać na konfrontację ekonomiczną z potężnym finansowo i militarnie
Zachodem.
Chociaż widać jak na dłoni, że
Zachód to póki co, politycznie, kolos na glinianych nogach i że
wielu jego przywódcom brakuje jaj i perspektywicznego myślenia.
Sprzedając od lat Rosji i wszelkim
najbardziej autorytarnym państwom nowoczesne technologie wojskowe i
zaawansowane technologicznie wyroby, faktycznie w dłuższej
perspektywie czasowej dają reżimom nóż, którym w przyszłości
mogą zostać zarżnięci. Chciwość ludzka nie zna granic.
Wydaje mi się, że istotne w próbie
zrozumienia motywów kierujących postępowaniem Putina, jest
zastosowanie przez nas empatii, zarówno emocjonalnej, jak i
poznawczej.
Prezydent Putin od początku panowania
postrzegany był przez tzw. Zachód jako kandydat do elit światowych,
po ewentualnym osiągnięciu przez Rosję standardów w dziedzinie
swobód obywatelskich, demokracji, przestrzegania reguł wolnego
handlu itp. Standardów zdefiniowanych przez Zachód, który
przygląda się uważnie i decyduje, czy Rosja spełnia te standardy
i można ją do pewnych światowych gremiów przyjąć, czy jeszcze
na to za wcześnie. To protekcjonalne podejście Zachodu, nie
ważne czy słuszne, czy nie, nie mogło się podobać Putinowi,
mega-bogatemu (ponad 50 mld dolarów prywatnych aktywów),
inteligentnemu i ambitnemu kagiebiście, który przewodzi dosyć
dużemu krajowi - jak popatrzeć na atlas geograficzny. I z
surowcami, które napędzają rozwój Unii Europejskiej i państw
NATO. Putin był cierpliwy, ale od dawna można było dostrzec w jego
języku ciała podczas spotkań z zachodnimi liderami, że jeżeli
coś odczuwa do nich, to mówiąc delikatnie, jest to zdecydowany
brak sympatii, a przynajmniej od zeszłego roku poczucie pewności
siebie i wyższości, graniczącej z arogancją.
Poza tym, Putin dużo lepiej rozumie
Zachód, niż Zachód rozumie jego i Rosjan, i myśli o dwa ruchy do
przodu wyprzedzając posunięcia przeciwnika. Nie wierzę, że
nie przewidział sankcji Zachodu i że stracił poczucie
rzeczywistości. Myślę, że działa pragmatycznie i spokojnie. A
to, że Rosja straciła na dziś 100 mld dolarów, miał wkalkulowane
w koszty „Operacji Ukraina”. Po drugie, umie stwarzać problemy,
by je następnie spektakularnie rozwiązać. Po trzecie nie wystarcza mu to, że
przeciwnika pokona. Przeciwnik musi stracić ochotę do dalszej walki
chyba, że na zasadach określonych przez zwycięzcę.
Podsumowując, Putin spełnia z dużą
nadwyżką kryteria winner profile:
wierzy w siebie
podejmuje ryzyko
ciężko pracuje na swoje sukcesy
jest zdeterminowany w dążeniu
do celu
jest cierpliwy
jest głodny wielkiego sukcesu na
miarę największych carów
Pamiętajmy, Putin został przez Zachód
doceniony na tyle że m.in. wybrano go jako osobowość roku 2013
przez dziennik „TheTimes”. Czy to się komu podoba, czy nie,
jest bardzo liczącym się w świecie mężem stanu i będzie działał
zgodnie ze swoim statusem, na który sam zapracował latami.
Gdybyś był Putinem, czy wygasiłbyś
„Operację Ukraina” na tym etapie ?
To pokrótce, co do próby empatii
emocjonalnej.
A teraz co do empatii poznawczej.
Iskrą zapalającą długi lont była
działalność Zachodu z Polską na czele (Majdan) mająca na celu
wprowadzenie Ukrainy do UE i w dalekiej perspektywie do NATO. Tak
mocne wsparcie prozachodnich tendencji mogło być zaskoczeniem nawet
dla bystrego obserwatora, jakim jest Putin. Nagła utrata lojalnego i
generalnie spolegliwego Janukowycza wywołała na Kremlu burzę.
Szczerze mówiąc, gdyby Ukraina stała się (nawet w odległym
terminie) członkiem zarówno UE jak i NATO, to byłoby to największe
wydarzenie polityczne od czasu upadku komunistycznego imperium.
To by, przyznajmy to uczciwie, było
rzuceniem Putina (obecnie – czytaj: Rosji) prestiżowo na kolana.
Jeżeli więc kiedykolwiek miał ten
ambitny przywódca chęć zaistnienia w historii świata, to musiał
zacząć zdecydowanie działać. Zdecydowanie pokazać, że Zachód
nie będzie go już nigdy traktował protekcjonalnie, jak kandydata
czekającego w przedpokoju historii, ale że będzie odgrywał
pierwszoplanową rolę, do której predestynuje go posiadanie władzy,
prawie absolutnej, w kraju bogatym w surowce naturalne i
posiadającego broń nuklearną. Obserwując świat, Putin zdaje
sobie dobrze sprawę, że cała potęga Zachodu opiera się na
sektorach finansowym, produkcyjnym i handlowym.
Sprytnie i bez trudu uzależnił Zachód
od importu rosyjskich surowców energetycznych i od eksportu
zachodnich wyrobów do Rosji. Oczywiście godząc się na nadmierne
uzależnienie gospodarki Rosji od eksportu surowców, zaniedbał
rozwój własnych inwestycji w innowacyjność i badania naukowe i
nie wprowadził swojej ojczyzny na właściwy tor wszechstronnego
rozwoju, ale to nie nasze zmartwienie. Również nie naszym
zmartwieniem jest brak wolności mediów, czy swobód obywatelskich w
Rosji, tak jak my, czyli Zachód, je pojmujemy. Rządy autorytarne to
przecież wielowiekowa tradycja Rosji, a odzyskanie
imperium=prestiżu, to nostalgiczne marzenie ogromnej większości
obywateli. Dziwne i niezrozumiałe ? Znając historię Rosji i
rozumiejąc duszę Rosjan, chyba nie.
I na tym tle pojawia się nagle problem
z możliwym „przejęciem” sąsiedniej Ukrainy przez Zachód.
Dla Putina jest jasne, że UE jako
niezbyt zintegrowana organizacja, o często sprzecznych interesach
państw-członków, powolnym procesie decyzyjnym, szeregu naciskach
poszczególnych grup interesu również wewnątrz krajów
członkowskich, nie będzie w stanie przeciwstawić się skutecznie
rosyjskiemu jedynowładztwu, ułatwiającemu szybkie i elastyczne
podejmowanie decyzji. Czyli zaistniała wyjątkowo sprzyjająca sytuacja dla Putina
do konfrontacji z dumnym, ale nieruchawym kolosem w celu pozbawienia go możliwości wpływu na Ukrainę i „zdobycia” jej ostatecznie dla siebie.
Czy jako hipotetyczny przywódca
Rosjan, przespałbyś taką okazję ? Chyba nie.
Z powyższego bardzo powierzchownego
szkicu empatycznego wynika dla nas Polaków jeden wniosek: „w tak
pięknych okolicznościach przyrody” przywódca na Kremlu będzie
działał teraz, albo nigdy ! Widać, że już dawno wybrał opcję:
Teraz !
Dlatego można z całą pewnością
przewidzieć, że „Operacja Ukraina” mająca na celu całkowite
zdestabilizowanie tego kraju o zróżnicowanych lojalnościach
narodowych jego mieszkańców, skompromitowanie jego tymczasowego
rządu i wykazanie impotencji obecnej tymczasowej władzy –
to cel strategiczny Kremla. Potencjalny problem dla Polski, ale i
świata zachodniego polega na tym, że aktualne wydarzenia
charakteryzują się eskalacją konfliktu i że chociaż Putin
obecnie praktycznie kontroluje tę eskalację, obserwując bacznie
reakcję bezjajowego Zachodu, zapatrzonego wyłącznie w zarabianie
na handlu z Rosją, to nie można wykluczyć, że na jakimś etapie w
przyszłości, to wydarzenia zaczną rządzić skalą konfliktu, a
przywódcy po obu stronach staną się tych wydarzeń zakładnikami.
Putin natomiast, i to jest dla mnie
oczywiste, w średniej perspektywie czasowej, podporządkuje sobie
całą Ukrainę, a zachodni przywódcy razem z nim znajdą polityczną
formułę, według której car zgodzi się na mało znaczące
ustępstwa, tak by niechętny zdecydowanym sankcjom Zachód mógł zachować twarz i wrócimy do faktycznego business as
usual.
A Ukraińcy ? A kogo oni, tak naprawdę,
obchodzą ?
I na tytułowe proste pytanie: Czy
Ruskie wejdą ? prosta odpowiedź brzmi: a po cholerę, wystarczy im,
jeżeli dojdą do Bugu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz